Euroszał opętał całą stolicę

Zdaliśmy egzamin z otwarcia Euro 2012. Całą Warszawę opanowały piłkarskie emocje, kolory i humory

Publikacja: 09.06.2012 07:44

Jakubowi i Mateuszowi z Łodzi nie udało się kupić biletu, więc mecz przeżywali w strefie

Jakubowi i Mateuszowi z Łodzi nie udało się kupić biletu, więc mecz przeżywali w strefie

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

– Polska! Biało-czerwoni! Polskaaa... – to w piątek od rana najczęściej wykrzykiwany refren w wielu miejscach stolicy – na ulicach, w tramwajach, na osiedlach, pod Pałacem Kultury i Stadionem Narodowym.

Warszawę opanowało euroszaleństwo – wszechobecne biało-czerwone czapki, peruki, okulary, koszulki z napisem „Polska". Od rana w sklepach kolejki tych, którzy jeszcze obowiązkowego stroju narodowego nie mieli. Nawet sprzedawcy chodzili w kibicowskich szalikach. A po południu – opustoszałe ulice, ponad 50 tys. osób w Strefie Kibica i euforia, gdy na stadionie padł pierwszy gol.

Na  lotnisku

Po godz. 10 na Lotnisku Chopina wylądował pierwszy z trzech samolotów z greckimi kibicami.

W hali na kolegów czekał Grek Dimitrij, który do Warszawy przyleciał z Londynu. Tu się miał z nimi spotkać. – Będziemy najpierw w Warszawie, później we Wrocławiu i Krakowie. Już nie mogę się doczekać emocji dzisiejszego meczu –  mówił  nam Dmitrij, zanim do hali przylotów nie wysypała się biało-niebieska ekipa kibiców od stóp do głów w  piłkarskich gadżetach. Od szalików, peruk po... elementy garderoby spartańskich wojów.

– Gratulujemy organizacji mistrzostw. Dziękujemy za takie powitanie już na lotnisku – przekrzykiwali się i z uśmiechem pozowali fotoreporterom, rozwijając  wielką narodową flagę. A później ruszyli w miasto. Kierunek numer jeden – Strefa Kibica.

Euroszaleństwo udzieliło się też wolontariuszom, którzy przylatującym obcokrajowcom służyli za pierwszy punkt informacji.  Zosia przygodę z wolontariatem rozpoczęła jako gimnazjalista, pracując m.in. w domu opieki społecznej. Przyznaje, że nie jest zagorzałą fanką piłki nożnej. Mimo to nie wyobraża sobie, by mogła nie uczestniczyć w mistrzostwach.

– To coś więcej niż tylko mecze. Tu  liczą się niesamowita atmosfera, możliwość bezpośredniego kontaktu z ludźmi z całego świata i pomaganie im – mówiła Zosia. Zna angielski, niemiecki i francuski. Razem z koleżanką Ewą debiutowały w piątek na Okęciu i miały wiele roboty.  Na lotnisku pracowało łącznie 80 wolontariuszy. W całej Warszawie – blisko tysiąc.

W strefie pod PKiN

Strefa pod Pałacem Kultury  i Nauki od południa wypełniała się  kibicami, jakby to nie był zwykły dzień pracy. – Bo to nie jest zwykły dzień. To jedyny taki dzień w życiu! Już nigdy przecież Polska nie zagra z Grecją meczu na polskim stadionie na rozpoczęcie takich mistrzostw. Doceńmy to  – emocjonował się 22-latek, Tomasz Jakubczyk, który przyjechał z Białegostoku.

Mariusz Spychalski  wymalował sobie na biało-czerwono całą głowę. Po co? – Bo kocham Pooolskę! – oświadczał krzykiem. Towarzyszyła mu pięcioosobowa grupa kumpli. Skąd przyjechali? – Chodzież! Chodzież! – wyskandowali w odpowiedzi.  – Przyjechaliśmy dziś, tylko na mecz, ale... nie wiemy, kiedy wrócimy – śmieją się.

Czteroosobowa ekipa kibiców z Aten wydawała się nieco osamotniona w opanowanej przez biało-czerwonych strefie pod pałacem. – Bawimy się świetnie – zapewniał 27-letni Stavros.  – Warszawa jest  bardzo ładna – przekonywał.  – A co już widzieliście? – dopytuję.

– Nooo. Centrum. Pałac macie fajny – pokazują na PKiN. – Zostajemy przez tydzień i mamy zamiar odwiedzić jeszcze Kraków. Słyszeliśmy, że to najładniejsze miasta. W końcu nie tylko piłkarskie emocje się liczą – mówią nam ateńczycy.

Jakub Popiel i Mateusz Stolarek wpadli do stolicy na piłkarskie emocje  z Łodzi.

– Nie udało nam się dostać biletu na mecz, więc oglądamy go w strefie. Ale jest rewelacyjnie!  – śmieją się.

W kulminacyjnym momencie – po godz. 18 –  pod PKiN było grubo ponad 50 tys. osób, ale już po meczu teren szybko opustoszał. Niewielu zostało zainteresowanych oficjalnymi atrakcjami w Strefie Kibica.

Pod stadionem

Pod Stadionem Narodowym, jeszcze zanim rozpoczął się  mecz, tłum kibiców oczekiwał ostatniej szansy na wejście. Kilkadziesiąt osób chodziło z kartonikami „Kupię bilet". – Jeśli nie kupimy, idziemy do Strefy Kibica, a pieniądze przeznaczamy na piwko – mówili Łukasz i Marcin z Katowic.

Ostatecznie doszli do wniosku, że to drugie wyjdzie im... taniej. I z poszukiwania wejściówek zrezygnowali.

Tuż po godz. 18 plac przed stadionem opustoszał.  Ludzie rozproszyli się po parku, niektórzy poszli nad Wisłę. Ktoś rozbił namiot na łasze wiślanej. W środku miał jednak przenośny telewizorek.

W przejściu podziemnym  na stoisku z gadżetami warszawiacy oglądali piłkarskie zmagania na laptopie.  A jedna z knajp na rondzie Waszyngtona wystawiła telewizor w oknie.

Z  incydentami

Remisowy wyniki meczu sprawił, że nie było przegranych i zwycięzców.  Kibice w zgodzie wracali ze stadionu przez dwa zamknięte dla ruchu mosty – zgodnie z planem – Poniatowskiego, i spontanicznie – przez Świętokrzyski.

Ale wcześniej nie obyło się  bez incydentów.

Jeden z kibiców pechowo nie mógł obejrzeć meczu. Gdy wyciągnął bilet przy bramce, ktoś wyrwał mu go z ręki i zaczął uciekać. Właściciel rzucił się w pogoń.  Kibicowi pomogli strażnicy – zatrzymali złodzieja. Ale pechowiec na mecz nie wszedł, bo musiał składać zeznania na policji.

Już w nocy z czwartku na piątek w barze z kebabami obok Dworca Śródmieście dwóch Rosjan próbowało zaczepić Polkę. W jej obronie stanęli Turcy, pracownicy kebaba, i Polacy. Doszło do bójki. W policyjnym areszcie znalazło się dwóch Rosjan i dwóch Turków.

Z kolei na pl. Piłsudskiego grupa Polaków zaczepiła dwóch Greków. Sześciu młodych ludzi zostało zatrzymanych przez policję. – W sobotę będą przesłuchiwani. Zostaną  okazani Grekom, którzy w piątek  nie mieli czasu, bo poszli na mecz – mówi Agnieszka Hamelusz.   Na kilka godzin przed rozpoczęciem meczu ukraińskie feministki z Femen protestowały przed Stadionem Narodowym. Aktywistki zdjęły koszulki i wykrzykiwały hasła m.in.: „F... Euro!". Protest trwał chwilę. Przerwali go stewardzi i policjanci. Trzy Ukrainki i Francuzkę przewieziono na komendę przy ul. Grenadierów.

– Polska! Biało-czerwoni! Polskaaa... – to w piątek od rana najczęściej wykrzykiwany refren w wielu miejscach stolicy – na ulicach, w tramwajach, na osiedlach, pod Pałacem Kultury i Stadionem Narodowym.

Warszawę opanowało euroszaleństwo – wszechobecne biało-czerwone czapki, peruki, okulary, koszulki z napisem „Polska". Od rana w sklepach kolejki tych, którzy jeszcze obowiązkowego stroju narodowego nie mieli. Nawet sprzedawcy chodzili w kibicowskich szalikach. A po południu – opustoszałe ulice, ponad 50 tys. osób w Strefie Kibica i euforia, gdy na stadionie padł pierwszy gol.

Pozostało 91% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!