– Polska! Biało-czerwoni! Polskaaa... – to w piątek od rana najczęściej wykrzykiwany refren w wielu miejscach stolicy – na ulicach, w tramwajach, na osiedlach, pod Pałacem Kultury i Stadionem Narodowym.
Warszawę opanowało euroszaleństwo – wszechobecne biało-czerwone czapki, peruki, okulary, koszulki z napisem „Polska". Od rana w sklepach kolejki tych, którzy jeszcze obowiązkowego stroju narodowego nie mieli. Nawet sprzedawcy chodzili w kibicowskich szalikach. A po południu – opustoszałe ulice, ponad 50 tys. osób w Strefie Kibica i euforia, gdy na stadionie padł pierwszy gol.
Na lotnisku
Po godz. 10 na Lotnisku Chopina wylądował pierwszy z trzech samolotów z greckimi kibicami.
W hali na kolegów czekał Grek Dimitrij, który do Warszawy przyleciał z Londynu. Tu się miał z nimi spotkać. – Będziemy najpierw w Warszawie, później we Wrocławiu i Krakowie. Już nie mogę się doczekać emocji dzisiejszego meczu – mówił nam Dmitrij, zanim do hali przylotów nie wysypała się biało-niebieska ekipa kibiców od stóp do głów w piłkarskich gadżetach. Od szalików, peruk po... elementy garderoby spartańskich wojów.
– Gratulujemy organizacji mistrzostw. Dziękujemy za takie powitanie już na lotnisku – przekrzykiwali się i z uśmiechem pozowali fotoreporterom, rozwijając wielką narodową flagę. A później ruszyli w miasto. Kierunek numer jeden – Strefa Kibica.