Al. Jerozolimskie, al. Solidarności w okolicach mostu Śląsko-Dąbrowskiego, ul. Witosa czy Pułkowa – to arterie, na których kierowcy najczęściej dostają mandaty. Przez dziesięć miesięcy tego roku tylko strażnicy miejscy wystawili w stolicy ok. 230 tys. mandatów, a do tego doliczyć trzeba te wlepione przez policjantów czy inspektorów transportu drogowego.
Winni kierowcy?
Kurą znoszącą złote jaja jest dla miejskiego budżetu zamknięty z powodu budowy II linii metra przejazd mostem Śląsko-Dąbrowskim. W październiku 2011 r. wstrzymano tam ruch dla komunikacji innej niż miejska. Przez kilka tygodni straż miejska tylko pouczała kierowców o zakazie wjazdu, ale potem posypały się mandaty. Przez pierwsze dwa miesiące było ich aż 12 tys. – średnio po 200 zł każdy.
W sierpniu tego roku ruch na moście częściowo przywrócono (zakaz obowiązuje w godzinach szczytu 6–9 i 15–19), ale kierowcy wciąż o zakazanej porze próbują tam wjechać. I wciąż natrafiają na patrole. Liczba ukaranych sięga już 25 tys., co oznacza, że zasilili kasę miasta kwotą około 5 mln zł.
– Nas to dziwi, że mimo znaków zakazu wjazdu, mimo licznych informacji w mediach wciąż są osoby, które chcą jechać tą trasą. Nie chce mi się wierzyć, że nie wiedzą o tym, raczej sprawdzają, czy im się uda – uważa Zbigniew Leszczyński, komendant straży miejskiej.
Ale spece od organizacji ruchu w mieście ostrzegali, że wpuszczenie samochodów prywatnych na most przez część dnia tylko pogłębi chaos w tej części stolicy.