Prezydent Egiptu Mohamed Mursi ogłosił "zakończenie izraelskiej agresji" i osiągnięcie porozumienia o przerwaniu ognia. Wcześniej izraelski rząd potwierdził, że na razie nie podejmie ofensywy lądowej przeciwko Hamasowi, aby dać szansę rozmowom pokojowym w Kairze. We wtorek intensywność ostrzału Gazy osłabła, a izraelskie lotnictwo przeprowadziło już tylko kilka ograniczonych ataków.
– Rozpoczynanie ataku lądowego nie jest w tej chwili potrzebne – powiedział „Rz" Gilead Sher, ekspert izraelskiego Narodowego Instytutu Studiów Bezpieczeństwa. – Osiągnięcie celu, jakim jest powstrzymanie ataków rakietowych Hamasu, jest możliwe przy wykorzystaniu jedynie lotnictwa. Zresztą atak lądowy popiera obecnie tylko 30 proc. społeczeństwa izraelskiego.
Trwający od tygodnia konflikt, w którym zginęło już ponad 120 Palestyńczyków i trzech Izraelczyków, wszedł w fazę intensywnych zabiegów dyplomatycznych, w których główną rolę odgrywa Egipt.
Zdominowane przez Bractwo Muzułmańskie władze w Kairze stoją przed trudnym zadaniem: z jednej strony chcą powstrzymać przelew krwi i zaostrzenie konfliktu u własnych granic, z drugiej zaś nie mogą zrezygnować z hasła wspierania Palestyńczyków, które od lat wypisywały na swoich sztandarach.
Hamas żąda zakończenia izraelskich ataków oraz otwarcia granic i złagodzenia restrykcji nałożonych w 2007 r. Z kolei Izrael domaga się całkowitego zaprzestania ostrzału swojego terytorium z Gazy oraz uniemożliwienia szmuglu broni dla Hamasu przez Egipt.