Sąd zgodził się z wnioskiem prokuratury. Jak tłumaczy sędzia Wojciech Małek z Sądu Okręgowego, nie tylko uprawdopodobniono, że to Jacek T. podpalał pojazdy, za co grozi mu wysoka kara, ale także istnieje ryzyko, że mężczyzna, pozostając na wolności, może nadal popełniać podobne przestępstwa.

Jacek T. opuścił areszt w styczniu tego roku. Sąd, przed którym toczy się jego proces za wcześniejsze podpalenia samochodów uznał bowiem, że nie ma potrzeby dalszego aresztu. Przesłuchano bowiem większość świadków w tej sprawie.

Po sześciu tygodniach pobytu na wolności mężczyzna dokonał kolejnego podpalenia. Śródmiejska prokuratura sprawdza, czy Jacek T. podpalił dwa samochody w nocy z soboty na niedzielę w pobliżu ul. Oleandrów. Na razie nie ma na to dowodów. Jackowi T. może grozić do 10 lat więzienia.