Najlepiej gdyby PiS rządził samodzielnie. Ale jeśli przyszłoby do tworzenia koalicji, to nie sądzę, żeby partia Jarosława Kaczyńskiego miała problem ze znalezieniem partii współrządzącej. PiS mógłby rządzić z PSL Eugeniusza Kłopotka.
A co z Januszem Piechocińskim?
Los Janusza Piechocińskiego rozstrzygnie się w czerwcu przyszłego roku. Jeżeli się okaże, że w wyborach do Parlamentu Europejskiego PSL nie przekroczy progu wyborczego, to zostanie dokonana zmiana personalna prezesa PSL. Tylko tak porządny człowiek i sprawny polityk jak Kłopotek, ze swoją stanowczą postawą wobec nieudolnych rządów PO i szlachetną postawą względem katastrofy smoleńskiej, przekona Polaków przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi, że warto głosować na PSL. Tylko Kłopotek będzie potrafił odbić PSL od dna, w którym zmierzają ludowcy pod przewodnictwem Janusza Piechocińskiego.
Na razie koalicja trwa i trwa mać, jak mówił Waldemar Pawlak.
Nie ma już koalicji PO–PSL. Rządzi PO, nawet nie z przystawką, ale zakąską, jaką stał się PSL Piechocińskiego. PSL nie ma już nic do powiedzenia w koalicji. Piechociński pokazał, jak niekompetentnym politykiem jest po wpadce z memorandum ws. gazu. Waldemar Pawlak był politykiem wytrawnym, doświadczonym i potrafiącym postawić się Tuskowi. Piechociński ma w rządzie pozycję Joanny Muchy, z całym szacunkiem dla pani „ministry" sportu.
Czy rzeczywiście jest tak, że PiS dąży do wygrania wyborów i „posadzenia Tuska?", jak twierdzi we „Wprost" Aleksander Kwaśniewski.
Czy Aleksander Kwaśniewski powiedział to przed, czy po tym, jak napił się w związku z ostatnią konferencją Europy Plus? Prezydent Kwaśniewski ma rację, że wina Donalda Tuska w zakresie katastrofy smoleńskiej zaprowadzi go przed Trybunał Stanu. Premier, który w imieniu państwa polskiego zrezygnował z dwustronnej umowy polsko-rosyjskiej dotyczącej lotów wojskowych z 1993 r. i przyjął niekorzystną dla nas i nieprzystającą do tej sytuacji konwencję chicagowską, naruszył przepisy konstytucji i powinien za to odpowiedzieć.
A czy odpowiedzieć prawnie nie powinien Mariusz Kamiński, były szef CBA, który jest oskarżony o nadużycie władzy w śledztwie, które doprowadziło do tzw. afery gruntowej i upadku koalicyjnego rządu PiS-Samoobrona-LPR?
To dwie zupełnie inne sprawy. Mogę starać się zrozumieć, że doszukuje się braku profesjonalizmu w działaniu Mariusza Kamińskiego, choć tego zarzutu osobiście nie podzielam, ale na pewno nie naruszył przepisów prawa. W przypadku Tuska mówimy o odpowiedzialności konstytucyjnej, w przypadku Kamińskiego co najwyżej politycznej, którą zresztą poniósł, tracąc stanowisko.
Z perspektywy czasu i politycznego punktu widzenia działania Kamińskiego w sprawie afery gruntowej nie były błędem?
Kamiński miał przesłanki, które pozwoliły mu działać ws. afery gruntowej. Pytanie, czy politycznie były to działania opłacalne. Politycznie afera gruntowa nie opłaciła się PiS, bo straciliśmy władzę. W PiS jestem jednak m.in. dlatego, że cenię ludzi, którzy stawiają na uczciwość nawet kosztem oddania władzy, a nie tak jak PO, utrzymują się u władzy, zamiatając kolejne afery pod dywan. Mam nadzieję, że i Polacy to wreszcie docenią.