Włosi grają w Turynie z Czechami, z którymi w czerwcu zremisowali 0:0. Obydwie drużyny są w krańcowo odmiennych sytuacjach. Włosi pokonali w piątek w Palermo Bułgarię (bramka Alberto Gilardino), Czesi przegrali wówczas w Pradze z Armenią 1:2, tracąc bramkę w doliczonym czasie. To ostatecznie przekreśliło nadzieje choćby na drugie miejsce. Teoretycznie to jeszcze możliwe, jednak sytuacja Czechów jest podobna do tej, w jakiej znaleźli się Polacy. Musieliby wygrać wszystkie trzy pozostałe mecze, w tym z Bułgarią na jej terenie. Trener Czechów Michal Bilek w to wierzy i zapowiada, że leci do Turynu po zwycięstwo. W porównaniu z nim Cesare Prandelli ma luksus pracy. Włosi mają 7 pkt. przewagi nad drugą w tabeli Bułgarią.
W podobnej sytuacji są Niemcy. Gdyby nie pokonały Wysp Owczych, nawet na ich boisku, byłaby to wyjątkowa sensacja. Niemcy wygrały w piątek na Allianz Arena z Austrią 3:0. Pierwszą bramkę strzelił Miroslav Klose, dzięki czemu wyrównał rekord skuteczności w drużynie narodowej Gerda Muellera, ustanowiony 39 lat temu. Mueller zdobył 68 bramek dla Niemiec w 62 meczach. Klose - w 129. Dziś ma szansę pobić rekord i liczba rozegranych meczów przestanie mieć znaczenie.
Holendrzy też grają z drugą ligą europejską. Również trudno sobie wyobrazić, że nie zwyciężą w Andorze, która nie tylko nie zdobyła jeszcze punktu, ale nawet bramki. Holendrzy natomiast, mimo że prowadzą zdecydowanie w grupie D, miewają chwile słabości, nazywane wprost lekceważeniem przeciwników. W piątek w Tallinnie Arjen Robben strzelił bramkę w pierwszej minucie, potem gospodarze wbili dwie i remis wicemistrzom świata uratował dopiero Robin van Persie, strzelając bramkę z rzutu karnego w trzeciej minucie doliczonego czasu (w bramce Estonii stał Siergiej Pareiko).
Szwajcaria ma znacznie trudniejsze zadanie. O awans będzie walczyć w Oslo z Norwegią, zajmującą drugie miejsce w grupie E. Przed pięcioma dniami Szwajcarzy rozegrali w Bernie mecz jak na festynie. Zremisowali z Islandią 4:4, mimo że prowadzili 4:1. Johan Gudmundsson z AZ Alkmaar zdobył trzy bramki. Doświadczony, kulturalny i spokojny trener Szwajcarów, Niemiec Ottmar Hitzfeld, panował nad nerwami, ale przychodziło mu to z trudem. On już przeżywał coś takiego w roku 1999, kiedy jako trener Bayernu w dwie minuty przegrał finał Ligi Mistrzów z Manchesterem Utd. Wtedy wszystko przepadło wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego, teraz Szwajcarzy mają przed sobą jeszcze trzy szanse. Po Norwegach ich przeciwnikami będą Albańczycy i Słoweńcy. Szwajcaria nie poniosła jeszcze w tych eliminacjach porażki.
W grupie H sytuacja jest bardziej zagmatwana. Remis w Warszawie sprawił, że Czarnogóra spadła na drugie miejsce. Wyprzedziła ją Anglia, dzięki zwycięstwu nad Mołdawią 4:0. Dziś znowu może dojść do zmiany lidera. Czarnogórcy nie grają, natomiast w Kijowie Ukraina spotyka się z Anglią. Dzieli ich tylko jeden punkt. Jesienią, na Wembley Jewhen Konopljanka strzelił bramkę w 39. minucie i od tej pory Anglicy bili głową w mur. Udało im się wyrównać dopiero na trzy minuty przed końcem, dzięki rzutowi karnemu Franka Lamparda.