Rz: Mamy ciąg dalszy sporu wokół sześciolatków w szkołach. Już na najbliższym posiedzeniu Sejmu będzie dyskutowany wniosek o referendum w tej sprawie. Czy polskie szkoły nie są przygotowane na przyjęcie sześciolatków?
Tomasz Elbanowski: Nie, nie są. Od wielu lat zbieramy relacje z konkretnych szkół, przygotowaliśmy raporty, które przedstawiliśmy i premierowi, i minister edukacji. Polskie szkoły są w fatalnym stanie, a sytuacja pogarsza się z roku na rok. Samorządy chcąc oszczędzać, tną wydatki na oświatę, likwidują stołówki szkolne, zwalniają personel pomocniczy i likwidują szkoły. Rodzice już nie tylko zrzucają się na środki czystości, meble czy pomoce szkolne, ale też coraz częściej w czynie społecznym wykonują remonty.
Pani minister Szumilas jest innego zdania, stale promuje pomysł posyłania sześciolatków do szkół, twierdząc na przykład, że szkoły są przygotowane, a klasy nie będą liczniejsze niż 25 osób...
To, co mówi premier i pani minister, stoi w sprzeczności z tym, co mówią samorządowcy. W momencie, w którym premier ogłaszał, że te klasy będą miały do 25 uczniów, władze Warszawy rozesłały do dyrektorów szkół pisma, by ci tworzyli klasy co najmniej 26-osobowe. Deklaracje rządowe zupełnie rozmijają się z rzeczywistością.
A czy sześcioletnie dzieci są gotowe na to, by pójść do szkoły?