Wszystkich mogił nie odnajdziemy

Upamiętnianie ofiar wojny wymaga kompromisów – mówi Maciej Dancewicz, naczelnik dbającego o polskie cmentarze za granicą Wydziału Zagranicznego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

Aktualizacja: 31.10.2013 15:01 Publikacja: 31.10.2013 11:00

Memoriał w Katyniu

Memoriał w Katyniu

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Listopad jest miesiącem, w którym tradycyjnie wspominamy zmarłych. Będzie miał też wyjątkowy charakter we Włodzimierzu Wołyńskim na Ukrainie. Trwają tam ekshumacje polskich ofiar NKWD i w listopadzie zaplanowano ich powtórny pogrzeb.

Maciej Dancewicz:

Rzeczywiście planujemy dużą uroczystość, która będzie też podsumowaniem prac ekshumacyjnych. Prace miały trwać początkowo do końca października, ale zostały przedłożone, bo natrafiliśmy na kolejną dużą mogiłę. Wydawało się, że liczy nawet 300 osób, dziś wiemy, że ta liczba zamyka się w granicach 200.

Kto w niej leży?

Najnowszym znaleziskiem są dwa żetony, czyli identyfikatory wydawane polskim policjantom. Jeden ze znalezionych to policjant z województwa pomorskiego, drugi z kieleckiego. Na żetonach nie ma nazwisk, a jedynie numery identyfikacyjne. Dlatego tożsamość ofiar nie jest potwierdzona. Na szczęście podobno zachowały się dzienniki rozkazów komendy pomorskiej, dzięki którym możemy dotrzeć do personaliów właściciela żetonu.

Czy znalezisko rzuca nowe światło na ustalenie tego, co wydarzyło się we Włodzimierzu Wołyńskim?

Znalezisko jest cenne. Jednak już we wcześniej wiedzieliśmy, że spoczywają tam szczątki polskich policjantów i wojskowych. Cofali się tam przed Niemcami we wrześniu 1939 r., Część z nich została z czasem przekazana do obozów w Ostaszkowie, Kozielsku i Starobielsku, innych przewieziono do więzienia w Kijowie i tam zamordowano, to ci Polacy, których nazwiska widnieją na tzw. Ukraińskiej Liście Katyńskiej. Pozostałych Sowieci przetrzymywali w więzieniach, aż do lata  1941 roku kiedy to po ataku Niemców na ZSRS nastąpiła tzw. ewakuacja więzień. Polegała na tym, że Sowieci wymordowali więźniów, których nie byli wstanie ewakuować na wschód. Przykładowo z zachowanych sowieckich rozkazów wynika, że we Włodzimierzu zamordowano około 250 osób, gdy na krótko przed wejściem Niemców więźniowie wszczęli bunt. We Włodzimierzu mordowano także w czasie okupacji niemieckiej, a zwłoki wrzucano do masowych grobów. Najprawdopodobniej leżą tam zamordowani przez Niemców Żydzi, o czym świadczy zalegająca na dnie grobów niemiecka amunicja produkowana w okupowanej Polsce w zakładach zbrojeniowych w Skarżysku Kamiennej. W jednej mogile spoczywają całe rodziny. NKWD nie prowadziło takich akcji. Mężów i ojców mordowano, jednak rodziny zsyłano na Syberię. Wśród ofiar są też oczywiście Ukraińcy.

W jaki sposób natrafiono tam na ślad polskich ofiar?

Pierwsze prace ekshumacyjne strona ukraińska prowadziła w 1997 roku. Nie poszukiwano jednak ofiar NKWD, ale średniowiecznych śladów dawnego grodziska. Gdy natknięto się na szczątki, szybko okazało się, że większość szkieletów należała do Polaków: oficerów wojska i policjantów. Udało się to z całą pewnością stwierdzić, bo natrafiono na m.in. polskie guziki i buty wojskowe. Ekshumacje przyśpieszyły jednak dopiero w 2011 roku, gdy zaangażowała się w nie Rada ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

Ekshumacje we Włodzimierzu Wołyńskim to ostatnio najgłośniejsza sprawa związana a działalnością rady. Jednak ekshumacji jest więcej.

Nadzorowaliśmy oczywiście prace na trzech cmentarzach katyńskich, a później w Bykowni na Ukrainie. Poszukujemy też mogił ofiar rzezi Wołyńskiej. Ostatnio znaleźliśmy szczątki 79 osób zamordowanych we wsi Gaj w pobliżu Łucka. W październiku pochowaliśmy je na terenie sąsiedniej wsi Sokół.

Dodatkowo zajmujecie się polskimi mogiłami rozsianymi po całym świecie.

Największymi cmentarzami wojennymi są oczywiście Bolonia i Monte Cassino we Włoszech. Dochodzą do tego nekropolie na  szlaku 1 Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka i miejsca spoczynku uchodźców, którzy wyszli  zesłania z armią gen. Władysława Andersa i nie doszli do wolności. W Azji centralnej jest ponad 20 takich miejsc, m.in. w Uzbekistanie, Kazachstanie, Kirgistanie, Iranie i Iraku.

Choć od wojny mija już 70 lat, Rada zleciła właśnie budowę dwóch cmentarzy w Kazachstanie. Dlaczego polscy żołnierze musieli czekać na pochówek tak długo?

W Kazachstanie dwa cmentarze otworzyliśmy już w 2001 roku. Wiedzieliśmy o dwóch kolejnych miejscach pochowku. W miejscu jednego był krzyż, drugi był ledwo ogrodzony. Jednak wtedy był opór władz Kazachstanu. Do niedawna na terenie byłego Związku Sowieckiego armia gen. Andersa była przedstawiana jako ta, która zdradziła, przechodząc na stronę niemiecką. I nie wszędzie ten mit udało się przezwyciężyć.

Często napotykacie na opór władz państwowych?

Największy problem to Ukraina i szczątki ofiar OUN - UPA. Niektórym Ukraińcom trudno zaakceptować, że rzezi dokonała ich partyzantka, która teraz jest uważna za walczącą o niepodległość. Z tego powodu zmuszeni  jesteśmy w miejscach pamięci nie pisać, kto był sprawcą zbrodni. I tak wie o tym miejscowa ludność oraz polskie rodziny ofiar. To trudny kompromis, jednak dzięki temu szczątki naszych rodaków nie zalegają gdzieś po pastwiskach, leśnych polanach, a przenoszone są na cmentarze i doczekują po kilkudziesieciu latach godnego pochówku.

Wydałoby się, że na Ukrainie nie powinno być takich problemów, skoro w szybkim tempie zbudowano tam cmentarz polskich ofiar NKWD w Bykowni.

Udało się dzięki dobremu klimatowi politycznemu w stosunkach między naszymi państwami. Jednak ofiary NKWD to nie jest tak kontrowersyjny temat, jak zbrodnie UPA. Mimo wszystko klimat i tak się poprawia. Jeszcze kilka lat temu podczas uroczystości w Hucie Pieniackiej, gdzie Polaków mordowała ukraińska SS Galizien, protestowały grupy związane z nacjonalistyczną partią Swoboda. W czasach, gdy odbudowywano cmentarz Orląt Lwowskich też pojawiła się jakaś antypolska fobia. Jednak coraz lepiej się dogadujemy. Ukraińcy o czym nie należy zapominać mają również cywilne ofiary po polskiej stronie i my często pomagamy im te ofiary odnaleźć i godnie pochować.

Nawiązał pan do cmentarza Orląt Lwowskich, który otwarto w 2005 roku. Sukcesem była też budowa cmentarzy tzw. katyńskich: w Katyniu, Charkowie, Miednoje i Bykowni. Zwieńczeniem tego dzieła byłaby budowa ostatniego cmentarza katyńskiego w Kuropatach na Białorusi. Są na to szanse?

Przez moment mieliśmy wrażenie, że pojawiło się światło w tunelu. Jednak później nasz entuzjazm opadł. Strona białoruska nie wie jeszcze, czy chce przyznać, że spoczywają tam polskie szczątki. Mimo, że w latach 90. znaleziono tam przedmioty, wskazujące na polską narodowość ofiar. Podejrzewamy, że znajdują się tam ofiary zbrodni NKWD z listy białoruskiej, o której istnieniu wiemy, choć jej nie posiadamy. To sprawa polityczna, być może Białoruś w pewnym momencie wyda zgodę na prace archeologicznie w zamian za inne korzyści. Na Ukrainie w kwestii pamięci wiele udało się zyskać w zamian za przychylność Polski w drodze tego kraju do Europy.

Czy wciąż, w 70. lat po II wojnie światowej, są nieznane miejsca spoczynku polskich żołnierzy?

Po pierwsze, nie wiemy gdzie spoczywają ofiary z białoruskiej listy katyńskiej, choć domyślamy się, że w Kuropatach. Po dziś dzień nie wiemy, gdzie dokładnie lezą żołnierze broniący w czasie kampanii wrześniowej Rejonu Umocnionego „Sarny", najmocniejszego rejonu warownego na wschodzie. Po 17 września został zajęty przez Sowietów, którzy rozstrzelali polskich żołnierzy. Wtześniowe groby  znajdują się też w lasach okolic Lwowa, gdzie dużych strat doznała 11 Karpacka Dywizja Piechoty skutecznie walcząca z Niemcami.  Kolejną grupą są ofiary OUN-UPA. Dopóki ktoś wie, ktoś pamięta, staramy się te szczątki ekshumować, przenieść na cmentarz, bądź wybudować upamiętnienie na miejscu masowego grobu.

Gorzej, gdy tych, którzy pamiętają, jest coraz mniej....

A i pamięć tych, co żyją, jest zawodna. W czasie wojny mieli po kilka lat. Wszystko wydawało się inne, większe. Zmienił się też krajobraz. Tam, gdzie kilkadziesiąt lat temu stała tętniąca życiem wieś, dziś jest tylko las. Odnajdywanie takich mogił jest trudne. Chciałbym, by podobnie jak we Włodzimierzu Wołyńskim również w innych miejscach odbył się wkrótce ponowny pochówek ekshumowanych szczątków. Jednak obawiam się, że wszystkich zbiorowych mogił nigdy nie uda się odnaleźć.

Listopad jest miesiącem, w którym tradycyjnie wspominamy zmarłych. Będzie miał też wyjątkowy charakter we Włodzimierzu Wołyńskim na Ukrainie. Trwają tam ekshumacje polskich ofiar NKWD i w listopadzie zaplanowano ich powtórny pogrzeb.

Maciej Dancewicz:

Pozostało 97% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!