Najnowszym znaleziskiem są dwa żetony, czyli identyfikatory wydawane polskim policjantom. Jeden ze znalezionych to policjant z województwa pomorskiego, drugi z kieleckiego. Na żetonach nie ma nazwisk, a jedynie numery identyfikacyjne. Dlatego tożsamość ofiar nie jest potwierdzona. Na szczęście podobno zachowały się dzienniki rozkazów komendy pomorskiej, dzięki którym możemy dotrzeć do personaliów właściciela żetonu.
Czy znalezisko rzuca nowe światło na ustalenie tego, co wydarzyło się we Włodzimierzu Wołyńskim?
Znalezisko jest cenne. Jednak już we wcześniej wiedzieliśmy, że spoczywają tam szczątki polskich policjantów i wojskowych. Cofali się tam przed Niemcami we wrześniu 1939 r., Część z nich została z czasem przekazana do obozów w Ostaszkowie, Kozielsku i Starobielsku, innych przewieziono do więzienia w Kijowie i tam zamordowano, to ci Polacy, których nazwiska widnieją na tzw. Ukraińskiej Liście Katyńskiej. Pozostałych Sowieci przetrzymywali w więzieniach, aż do lata 1941 roku kiedy to po ataku Niemców na ZSRS nastąpiła tzw. ewakuacja więzień. Polegała na tym, że Sowieci wymordowali więźniów, których nie byli wstanie ewakuować na wschód. Przykładowo z zachowanych sowieckich rozkazów wynika, że we Włodzimierzu zamordowano około 250 osób, gdy na krótko przed wejściem Niemców więźniowie wszczęli bunt. We Włodzimierzu mordowano także w czasie okupacji niemieckiej, a zwłoki wrzucano do masowych grobów. Najprawdopodobniej leżą tam zamordowani przez Niemców Żydzi, o czym świadczy zalegająca na dnie grobów niemiecka amunicja produkowana w okupowanej Polsce w zakładach zbrojeniowych w Skarżysku Kamiennej. W jednej mogile spoczywają całe rodziny. NKWD nie prowadziło takich akcji. Mężów i ojców mordowano, jednak rodziny zsyłano na Syberię. Wśród ofiar są też oczywiście Ukraińcy.
W jaki sposób natrafiono tam na ślad polskich ofiar?
Pierwsze prace ekshumacyjne strona ukraińska prowadziła w 1997 roku. Nie poszukiwano jednak ofiar NKWD, ale średniowiecznych śladów dawnego grodziska. Gdy natknięto się na szczątki, szybko okazało się, że większość szkieletów należała do Polaków: oficerów wojska i policjantów. Udało się to z całą pewnością stwierdzić, bo natrafiono na m.in. polskie guziki i buty wojskowe. Ekshumacje przyśpieszyły jednak dopiero w 2011 roku, gdy zaangażowała się w nie Rada ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Ekshumacje we Włodzimierzu Wołyńskim to ostatnio najgłośniejsza sprawa związana a działalnością rady. Jednak ekshumacji jest więcej.