Rodzi się w Warszawie nowa tradycja: Mazurek Dąbrowskiego odśpiewany na starcie, przed biegnącymi jak żywy marszałek Józef Piłsudski w przedwojennym aucie, połowa uczestników w białych koszulkach, połowa w czerwonych, tak aby na trasie rozwijała się żywa flaga narodowa.
Dziesięciokilometrowa trasa w al. Jana Pawła II i Al. Niepodległości prowadziła obok kilkunastu miejsc, które wiążą się z odzyskiwaniem niepodległości – historyczny opis trasy przygotowano w Instytucie Pamięci Narodowej.
Bieganie masowe Polacy lubią coraz bardziej, to widać w wielu imprezach. Bieganie patriotyczne też się przyjmuje, może nawet przyciąga tych, którzy bez dodatkowej motywacji nie mają odwagi rywalizować, ale cel i nastrój przełamują ich obawy.
Punktualnie o 11.11 wyruszyły więc aleją Jana Pawła II z okolic ul. Stawki biało-czerwone tłumy, niewiele osób złamało barwny kod. Byli biegacze z flagami na ramieniu, był ojciec pchający wózek z dzieckiem (pojazd też w barwach narodowych), było trochę walki z dystansem i rywalami, ale zgodnie z intencją organizatorów – Warszawskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji – bardziej chodziło o manifestowanie postawy patriotycznej, niż zdobywanie nagród i bicie rekordów.
Poza frekwencyjnym jeden rekord jednak zauważono – w XXV Biegu Niepodległości w białej koszulce z nr 10 pojawił się Donald Tusk i choć planował wynik w granicach 53 minut, uzyskał znacznie lepszy czas – 49.44. To rekord życiowy premiera. Taki rezultat dał mu 3760 miejsce, 52. w stosownej kategorii wiekowej. Przy okazji dystans 10 km pokonało z premierem czterech funkcjonariuszy BOR.