Można wątpić, czy samemu Niemenowi odpowiadałaby taka rola. Zawsze krępowały go oznaki uznania i hołdy, był wyciszony, skromny, wolał trzymać się w cieniu, unikając blasku reflektorów i fleszy. Radni Warszawy postanowili jednak jego kompozycję uczynić symbolem miasta.
Po raz pierwszy „Sen o Warszawie" zabrzmi z ratusza 16 lutego, w rocznicę urodzin artysty. Pomysł zaakceptowali członkowie rodziny artysty, co ważne, bo przecież Małgorzata Niemen od lat ostro sprzeciwia się zbytniemu szafowaniu wizerunkiem i dorobkiem zmarłego męża.
Nie tylko dlatego zresztą spuścizna po nim jest jak skała, na którą trudno wspiąć się komukolwiek. Przykładów twórczego zmierzenia się z jego kompozycjami wskazać można doprawdy niewiele: Stanisław Soyka, który nagrał dziewięć jego wczesnych kompozycji na płytę, Ewa Bem w porywający sposób wykonująca „Jednego serca", może jeszcze Bracia Cugowscy w tym samym utworze. Inni – a sporo naszych gwiazd próbowało śpiewać piosenki Niemena podczas okolicznościowych koncertów – ponosili z reguły porażkę.
Oryginał wciąż jest nie do podrobienia i nie starzeje się mimo upływu lat. Co więcej, żaden etap z jego twórczości nie brzmi dziś anachronicznie. Dyskografia Niemena to 14 płyt nagranych w kraju i kilka za granicą. Nie jest to dorobek ilościowo duży, jak na karierę trwającą cztery dekady, jakościowo jednak imponujący i ogromnie różnorodny.
Wszystko jednak, co pozostawił – od prostego big-beatu i rosyjskich ballad poprzez kompozycje jazz-rockowe do elektronicznej awangardy – stanowi potwierdzenie jego niezwykłej osobowości, wręcz naznaczone jego piętnem. Nawet w prościutkich piosenkach śpiewanych w latach 60. z Niebiesko-Czarnymi, jego niesłychanie sugestywny śpiew nadal robi wrażenie.