Takie wybory Janukowycz ma jednak duże szanse przegrać. Czy nie obawia się tego, nie chce gwarancji nietykalności?
Nie sądzę, aby Janukowycz się bał, aby oczekiwał takich gwarancji. Dziś najważniejsze jest uzgodnienie takich warunków, aby zachować jedność kraju, zapewnić, że milicja nie będzie więcej biła ludzi i do nich strzelała, i rozpocząć walkę z rakiem korupcji, która pozbawia Ukrainę wszelkich perspektyw rozwoju. Ludzie na Majdanie rozliczą nas właśnie z tego, a nie z tego, czy mówimy po rosyjsku czy ukraińsku, albo z tego, czy jesteśmy zwolennikami umowy stowarzyszeniowej z Unią czy też nie.
Prezydent do tej pory szczególnie obawiał się uwolnienia swojej głównej rywalki, Julii Tymoszenko. Czy jej wypuszczenie z więzienia to dla opozycji warunek porozumienia?
Zdecydowanie tak. Tymoszenko musi być albo uwolniona, albo przynajmniej musi uzyskać zgodę na leczenie w jednym z krajów europejskich.
Witalij Kliczko ostrzegł, że dopóki Janukowycz jest prezydentem, on nie wejdzie do rządu. O panu się mówi jako możliwym nowym premierze. Czy jest pan gotów pracować z Janukowyczem?
Ludzie wyszli na Majdan nie po to, abyśmy my zajęli jakieś stanowiska, ale po to, aby demokracja stała się nieodwracalna, aby Berkut nie mógł już nigdy bić, aby sądy były niezawisłe i stały się skutecznym narzędziem w walce z korupcją. Ale chcę podkreślić, że nie uchylamy się od odpowiedzialności za kraj. Tym bardziej że nie ma czasu do stracenia, bo sytuacja gospodarcza Ukrainy jest bardzo trudna. Nie jesteśmy w stanie obsługiwać naszego długu bez wsparcia Rosji. Dlatego opozycja jest gotowa wysunąć kandydata na premiera, podpisać porozumienie o linii kredytowej z MFW, zawrzeć układ stowarzyszeniowy z Unią.