Dla partii Jarosława Kaczyńskiego oznacza to spore kłopoty w marcu. Jeszcze przed eskalacją konfliktu na Krymie, PiS utracił znaczną przewagę, którą dawała mu średnia styczniowych notowań, a jako opozycja ma znacznie mniej instrumentów, by trudną sytuację w regionie przekuć na wzrost poparcia.
Pokazują to pierwsze marcowe sondaże. Z badania IBRiS Homo Homini dla "Rz" wynika, że poparcie dla PiS stanęło na 30 proc. zaś PO odrobiła 3 punkty procentowe i popiera ją już 25 proc. badanych. Tracą zaś SLD (spadek o 1 punkt procentowy. do 11 proc.) i Twój Ruch (spadek z 6 do 3 proc.).
Jednak w lutym, zanim zaostrzyła się sytuacja na Ukrainie, mniejsze partie lewicowe zyskiwały kosztem PiS i rządzącej PO.
W stosunku do stycznia, średnie poparcie dla PiS w lutym spadło o niemal 5 punktów procentowych, z 36,1 proc. do 31,7 proc. Według algorytmu opracowanego przez Polską Agencję Rozwoju Regionalnego oraz Polski Instytut Badań i Analiz oznaczałoby to, że partia ta wprowadziłaby do Parlamentu Europejskiego 20 europosłów. To o pięciu więcej niż w poprzednich wyborach, ale o jednego mniej, niż wynikało z ostatniej symulacji.
Spadek dziwi o tyle, że w połowie miesiąca PiS nieoficjalnie zainaugurował kampanię kongresem programowym w Warszawie. Oczywiście wiele sondaży było wykonanych przed nim, ale według informacji "Rz" partia zleciła badania, z których wynika, że jej propozycje programowe nie przebiły się do wyborców. W tym samym czasie głównymi tematami dla mediów była Ukraina i igrzyska olimpijskie w Soczi. PiS wydał też w lutym sporo pieniędzy na promocję. Nowy program reklamowały spoty nadawane w głównych stacjach telewizyjnych.