Rz: ?Wiele pan w życiu przeszedł, łącznie z ciężką depresją. Czy odzyskał już pan spokój ducha?
Sven Hannawald
: Zdecydowanie tak. Byłem szczęśliwy i w przeszłości, ale w końcu mój organizm upomniał się o swoje prawa. Stąd depresja. W sumie odniosłem sukces jako skoczek. Pragnąłem tego, będąc jeszcze dzieckiem. Niezbyt szczęśliwy rozdział mego życia mam już definitywnie za sobą.
Czytając pana biografię, można odnieść wrażenie, że jest pan specjalistą w trzech dziedzinach: skokach narciarskich, szybkich samochodach oraz w tym, jak przezwyciężyć syndrom wypalenia. Spoglądając w przeszłość, co wspomina pan najczęściej?
Moją karierę, oczywiście. Pamiętam, jako mały chłopiec przesiadywałem na kanapie, śledząc konkursy skoków gdzieś w świecie. Było to w NRD możliwe, gdyż docierała tam telewizja z zachodnich Niemiec. Marzyłem wtedy o wygraniu jednego z takich konkursów. I to mi się udało. Jestem więc zadowolony, wiedząc przy tym, że sukces nie przychodzi z niczego, że wymaga ogromnego wysiłku. Ale w sumie osiągnąłem to, co chciałem, i jestem z tego dumny.