Jak zapowiadaliśmy, wczoraj NSZZ „S" wystartował z tą kampanią. Kandydatom, którzy obecnie są w krajowym parlamencie lub w rządzie, wypomina uchwalanie antypracowniczych ustaw.
W całej Polsce zawisło wczoraj ponad 600 billboardów z twarzami m.in. Jacka Rostowskiego, Władysława Kosiniaka-Kamysza, Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, Bogdana Zdrojewskiego wystylizowanych na przestępców. Zdjęcia opatrzone są komentarzem, że ci politycy najpierw oszukali Polaków, a teraz próbują uciec do Brukseli.
Oszustwo według związkowców polega na tym, że w czasie kampanii wyborczej do polskiego parlamentu nie uprzedzali, że np. zamierzają podwyższyć wiek emerytalny czy zmienić przepisy o zgromadzeniach, a kiedy w Sejmie doszło do głosowania, opowiadali się za takimi zmianami.
– Kampania nie jest jednak skierowana przeciwko konkretnym osobom. My jedynie promujemy naszą stronę, za pomocą której każdy wyborca może sprawdzić, jak poszczególni politycy głosowali w najważniejszych dla niego sprawach – zaklina się Marek Lewandowski, rzecznik „S". – Chodzi nam o to, by Polacy zaczęli głosować świadomie.
To oficjalna wersja. Inną związkowcy przedstawiają w prywatnych rozmowach, inaczej też to widzą eksperci. – To ewidentny cios zadany politykom wszystkich partii z wyjątkiem PiS. Od razu wiadomo, do jakich wyborów zachęcają Polaków związkowcy – mówi Renata Ropska ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, która zajmuje się tworzeniem kampanii reklamowych.