Kołodziejczyk z Brazylii: Copacabana moczem pachnąca

Niektórych rzeczy lepiej nie zobaczyć na własne oczy, żeby nie upadły mity, które znamy i lubimy od dawna.

Publikacja: 07.07.2014 01:30

Korespondencja ?z Rio de Janeiro i Sao Paulo

Mecz Niemców z Francuzami był przystawką. Skończyło się na 1:0 po golu Matsa Hummelsa, ale Rio de Janeiro miało na ten wieczór inne plany.

Dwie godziny później gospodarze mundialu grali z Kolumbią w Fortalezie. To co, że blisko 3 tysiące kilometrów stąd, ważne, że Brazylia.

Łatwy seks

W Rio byłem już trzy razy, ale poznałem tylko jedną trasę. Z domu w Vila Madalena w Sao Paulo na stadion Maracana to raptem 500 kilometrów, jak na ten kraj naprawdę niewiele.

Tym razem postanowiłem drugi mecz dnia obejrzeć na Copacabanie, najsłynniejszej plaży świata, o której naczytałem się prawie tak dużo, jak nasłuchałem o niej piosenek. I już wiem: lepiej było zostawić swoje wyobrażenia, a nie oglądać tego na własne oczy.

Copacabana na czas mistrzostw sprzedała się FIFA. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi stłoczonych przed wielkim ekranem uważa się za szczęśliwców. Przeszli kontrolę, mogą pić tylko piwo Brahma, które jest w gronie sponsorów turnieju i kosztuje trzy razy tyle co w sklepie. Dalej, przy nieco mniejszym ekranie i już bez bramek wykrywających metal, zebrało się może nawet więcej osób. I to chyba jest prawdziwa Brazylia.

Co pięć minut słyszę pytanie, czy chcę kupić marihuanę albo kokainę. Chłopak ma może 15 lat, ale po chwili pojawia się przy nim dwóch starszych kolegów. Wszyscy mówią po angielsku. Ten kawałek za 20 reali, ten za 30. Nie chcesz? A ile byś dał? Na tej plaży, jeśli nie pytają o narkotyki, pytają o seks. Jest tak samo łatwy, chyba nawet łatwiejszy, bo nie trzeba płacić 20 reali. Jeśli wystajesz o głowę nad wszystkich, masz jasną skórę i włosy, a nie przyjechałeś tutaj na seksturystykę, to znaczy, że masz problem. Ściągają wzrokiem, łapią za rękę. Mogłyby być moimi córkami. Plakaty wiszące wokół, które informują, że seks z nieletnimi jest nielegalny, nie robią na nich wrażenia.

Zapach marihuany roznosi się wszędzie, po godzinie można się przyzwyczaić i nie zwracać na to uwagi. Palą chyba wszyscy, a że wszyscy też coś piją, potrzebne są toalety. Widocznie za daleko, bo nad brzegiem oceanu dziewczyny robią sobie zdjęcia z armią sikających facetów. Oni tyłem, one przodem, to jest Copacabana w trakcie mundialu. W tym samym czasie, chociaż już ciemno, z falami zderzają się ci, którym niestraszna brazylijska zima.

Zimy tutaj tak naprawdę nie ma, w ciągu dnia jest 30 stopni, w nocy dziesięć mniej. Nie wiem, z czym się zderzają ci mężczyźni, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że z falami moczu tych, którzy stoją obok.

Mundial ?żyje nocą

Miłe są akcenty kulinarne. Znane z Sao Paulo szaszłyki z wieprzowiny zastąpiły szaszłyki z krewetek. Malutkie za dziesięć reali, średnie za 15, królewskie za 20. Roznoszą też piwo i caipirnhię rozlaną do plastikowych kubków.

Interes się kręci, krewetki mogą być z limonką, trzeba tylko przytrzymać patyk, a sprzedawca wyciśnie z niej sok tak, żeby kapał z dłoni. Mniej przyjemne są bójki. Brazylia wygrywa z Kolumbią 2:1, można się zająć innymi sprawami. Ktoś kogoś goni z paralizatorem w ręku, ktoś pokazuje gest poderżnięcia gardła człowiekowi w kolejce obok. Ale jest bezpiecznie, przynajmniej dla turystów.

Od ostatniego gwizdka do powrotu do domu mija sześć godzin. W Sao Paulo jednak wciąż trwa impreza, pod domem, na ulicach, wszędzie. To turniej fajerwerków, niektórzy odpalają je nawet za dnia, chociaż efekt z tego żaden. W Vila Madalena tłum ludzi, niektórzy zakrwawieni wołają o pomoc, większość w świetnych humorach, chociaż zmęczona.

Spotykam Andre i jego dziewczynę Tato, mają po 20 lat i są tancerzami w szkole baletowej w Sao Paulo. Mówią, że było gorąco, ale impreza zaraz się skończy. Dziwią się, że mundial nocą żyje tutaj, a nie na Avenida Paulista, ale to pewnie ze względów bezpieczeństwa.

Policia militar coś mówi przez megafon. Dochodzi trzecia i chyba informują, że chociaż Brazylia wygrała, to trzeba iść do domu. Tato i Andre stoją spokojnie, nagle zaczynają kichać, zasłaniać twarze chustkami i namawiają, żeby uciekać. Na ulice wjeżdżają śmieciarki, policja idzie kordonem i rzuca granaty z gazem łzawiącym. Tak kończy się imprezy w Sao Paulo.

Tato przeprasza, mówi, że nic z tego nie rozumie, bo to przecież nie żadna manifestacja, ludzie z całego świata przyszli się tylko napić piwa. Jest z Sao Paulo, uważa, że obecne rządy doprowadzą do tego, że Brazylia stanie się drugą Kubą, ale chyba sama w to nie wierzy.

Dwie imprezy w dwóch największych miastach Brazylii w kilka godzin. Dwa upadłe mity o narodzie tańczącym i bawiącym się bez przerwy. Gospodarze mundialu goszczą teraz cały świat, za dwa tygodnie zostaną sami ze swoimi problemami.

Nie wiem, czy pokazują mi Brazylię taką, jaka jest naprawdę, czy tę sztuczną, nadmuchaną przez FIFA. Ale nie pozwalają mi odejść i odprowadzają pod dom. – Czasem tu bywa niebezpiecznie – mówią.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!