Mariupol: USA ostrzegają

Jeśli separatyści zaczną szturm na strategiczny port, Amerykanie zaostrzą sankcje przeciw Rosji – mówi „Rz” zastępca sekretarza stanu Antony J. Blinken.

Aktualizacja: 12.05.2015 06:36 Publikacja: 11.05.2015 21:02

Mariupol: USA ostrzegają

Foto: AFP

Blinken nie sprecyzował, o jakie restrykcje chodzi. Źródła dyplomatyczne uważają jednak, że w grę wchodzą nawet tak poważne kroki jak odcięcie Rosji od systemu transakcji finansowych Swift i wstrzymanie importu rosyjskiej ropy.

Blinken oskarża popieranych przez Kreml rebeliantów o łamanie porozumienia z Mińska.

– Kiedy patrzy się na mapę Ukrainy, a w szczególności na Donbas, i analizuje wyznaczoną we wrześniu w Mińsku linię, która oddziela separatystów od Ukraińców, widać, że każde miejsce walk znajduje się dziś na zachód od tej linii. Innymi słowy: każde starcie jest wynikiem starań separatystów o powiększenie kontrolowanego terytorium. Starań, które są wspierane przez Rosję. Ukraińcy działają natomiast defensywnie. Podjęli bardzo poważne starania, aby wprowadzić w życie tę część porozumień z Mińska, która im przypada. Niestety, tego samego nie można powiedzieć ani o separatystach, ani o Rosji – mówi naszej gazecie Blinken. I ostrzega: dopóki umowa z Mińska nie zostanie wprowadzona w życie, sankcje, które mają głęboki wpływ na Rosję, pozostaną.

– Zdecydowanie wspieramy umowę z Mińska. One dają jasną perspektywę rozwiązania kryzysu, przywrócenie integralności terytorialnej i suwerenności Ukrainy, pokoju i stabilności dla wszystkich obywateli Ukrainy i, jeśli to wszystko się wydarzy, zakończenia sankcji wobec Donbasu – uważa Blinken.

Szturm w tym miesiącu

Atak na Mariupol to nie jest tylko teoretyczna groźba. Zdaniem prezydenta Petra Poroszenki może rozpocząć się jeszcze w tym miesiącu. Tego obawia się także sekretarz obrony USA Ashton Carter.

Półmilionowy port znajdujący się zaledwie 25 km od linii frontu jest od wielu miesięcy patrolowany przez liczne oddziały ukraińskiego wojska. Na jego rogatkach powstają coraz bardziej rozbudowane betonowe umocnienia. Przed wjazdem do miasta ze wszystkich stron ustanowiono szereg punktów kontrolnych.

Lider separatystów Aleksander Zacharczenko o planach podboju miasta mówi otwarcie.

– Mariupol łatwo da się otoczyć, a wtedy Ukraińcy się poddadzą. Nie wolno zapominać, że tam żyją nasze matki i siostry – dodaje.

Z oceną Antony'ego Blinkena zgadza się sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.

– Jesteśmy świadkami ciągłego pogwałcenia porozumień z Mińska. Rosja ma tu szczególną odpowiedzialność, bo wspiera separatystów bronią najnowszej generacji, systemami obrony powietrznej, czołgami – powiedział Stoltenberg w wywiadzie dla „El Pais".

Analitycy oceniają, że Putin może rozkazać ofensywę przeciwko Mariupolowi zaraz po zakończeniu obchodów 70. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej, na które do Moskwy przyjechała m.in. Angela Merkel. Tak właśnie zrobił, gdy skończyła się olimpiada zimowa w Soczi przeszło rok temu. Natychmiast potem Rosjanie zajęli Krym.

Gdzie uderzy Putin

– Emocje społeczne na Ukrainie są obecnie tak ogromne, że utrata Mariupola lub innej dużej miejscowości doprowadziłaby do zmiany ekipy rządzącej. Tylko na to może liczyć Putin, jeśli planuje atak, ale musiałby go dokonać w miejscu, które gwarantowałoby mu szybkie pobicie naszych oddziałów – powiedział „Rz" ukraiński analityk wojskowy Konstantin Maszowiec.

Takiego zwycięstwa zaś nie zapewni ani zdobywanie Mariupola, ani atak na Charków czy ofensywa w kierunku Dniepru. – Podobne natarcia nie doprowadzą bowiem do zakończenia wojny, nie uda się im nas zwyciężyć i wszystko utknie w długotrwałych walkach obronnych – mówi. Chyba że Putin liczy na jednoczesne obalenie władz w Kijowie.

Maszowiec od razu zastrzega, że obecnie nie widzi (jak i większość ukraińskich ekspertów) możliwości dużej rosyjskiej ofensywy w Donbasie. – Tam jest specyficzny teren walk: ogromne i puste przestrzenie, z daleka widać nieprzyjaciela, nie ma możliwości skrytej koncentracji oddziałów i artylerii, trudno zrobić coś niespodziewanie – dodał.

Były szef sztabu ukraińskiej armii Igor Romanenko uważa, że choć zebranych w Donbasie oddziałów i broni „wystarczyłoby do stworzenia armii pancernej", to nadal jest ich za mało do zwycięskiego ataku. „Jeśli go zaczną, to musieliby dosyłać oddziały i zaopatrzenie z głębi Rosji" – powiedział agencji Unian.

Dodatkowo agresora powstrzymują ewentualne konsekwencje ataku i złamania rozejmowych porozumień z Mińska. – Logiczne wydaje się, że Moskwie bardziej się opłaca utrzymywanie stałego stanu zastraszania niż kolejny wybuch walk. Ale działania w ostatnim roku każą wątpić w jej zdolność logicznego myślenia – powiedział „Rz" Ołeksij Melnyk, ekspert z kijowskiego Centrum Razumkowa.

Mimo to Maszowiec uważa, że obecnie możliwe są jedynie lokalne potyczki: „walki o jakieś wioski, skrzyżowania dróg. Taka wojna typowa dla Dzikich Pól". Jednym z takich rejonów będą wzgórza koło wioski Szyrokine w pobliżu Mariupola. – Nasze oddziały tam są zagrożeniem dla okupowanego Nowoazowska, ich – dla Mariupola – powiedział.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!