Mahmud Abbas na długo przed swym wystąpieniem w ONZ zapowiadał, że będzie ono równoznaczne z odpaleniem bomby. Takie zapowiedzi sprawiły, że był dosłownie rozrywany w Nowym Jorku i wielu przywódców zabiegało o spotkanie z nim, pragnąc wysondować, z jakimi rewelacjami przyjechał. Podobno zamiar spotkania z nim wyrażał także premier Izraela Beniamin Netanjahu.
– Nie czujemy się związani żadnymi umowami – oświadczył Abbas z trybuny ONZ. Było to w zasadzie najmocniejsze zdanie, jakie wygłosił, i oznaczało ni mniej, ni więcej, że Palestyńczycy uznają proces pokojowy z Izraelem za martwy. Od tego momentu nie będzie więc żadnych negocjacji ani nawet sondażowych rozmów pokojowych, gdyż Izrael odrzuca uporczywie wszelkie żądania dotyczące wstrzymania osadnictwa żydowskiego na ziemiach okupowanych, czyli na Zachodnim Brzegu, będącym w dużej części pod kontrolą Autonomii Palestyńskiej.
Innymi słowy, rozwiązanie konfliktu w oparciu o zasadę współistnienia dwu państw: żydowskiego i palestyńskiego, straciło na aktualności, mimo że zarówno w Europie, jak i w USA jest uważane za jedyny możliwy sposób uregulowania konfliktu.
– Zabrzmiało to groźnie, ale nie wywołało w Izraelu większego wrażenia – mówi „Rz" Daniel Bettini, szef działu zagranicznego „Jediot Achronot". Jego zdaniem wypowiedź Abbasa jest jedynie wyrazem frustracji bezsilnego przywódcy. Sam proces pokojowy został już ostatecznie pogrzebany wiosną ubiegłego roku, kiedy fiasko poniosły amerykańskie wysiłki reanimacji porozumień z Oslo sprzed dwu dekad, gdzie Izrael i Palestyńczycy zarysowali kształt przyszłego pokoju.
Rząd premiera Netanjahu nie godzi się na żadne ustępstwa, ani w sprawie statusu Jerozolimy, ani granic przyszłego państwa palestyńskiego, ani tym bardziej w sprawie powrotu do Izraela wygnanych Palestyńczyków.
– Konflikt palestyńsko-izraelski nie przestaje być źródłem braku stabilizacji w regionie. Ale Zachód wydaje się obecnie bardziej zaniepokojony tym, co się dzieje w Syrii czy nawet w Egipcie, gdzie panuje napięta atmosfera – tłumaczy „Rz" Christian Brakel, ekspert niemieckiego think tanku DGAP, obserwujący wydarzenia ze Stambułu.