W 2014 r. specjalna jednostka policji przez rok miała inwigilować dziennikarzy, którzy ujawnili tzw. aferę taśmową. Radio Zet podało w środę, że wskazują na to wyniki kontroli w Biurze Spraw Wewnętrznych Policji (BSW), jakie zarządził nowy szef policji Zbigniew Maj.
Według rozgłośni w Biurze Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji w czasach Marka Działoszyńskiego działała specgrupa, która miała podsłuchiwać ok. 80 osób, w tym prawników i dziennikarzy piszących o aferze taśmowej.
Ministrem spraw wewnętrznych był wówczas Bartłomiej Sienkiewicz – jeden z potajemnie nagranych w restauracji Sowa & Przyjaciele, któremu ówczesny premier Donald Tusk polecił wyjaśnić, kto stał za podsłuchami.
Według prokuratury był to biznesmen Marek Falenta, który opłacał kelnerów restauracji i kupował nagrania. Wykorzystywać miał je do swoich biznesowych celów. On sam twierdzi, że jest ofiarą służb.
Według Radia Zet specgrupa, na czele której stanął ówczesny szef Biura Spraw Wewnętrznych KGP, otrzymała praktycznie nieograniczone możliwości. „Aby ukryć sprawę przed prokuraturą i sądami, podsłuchy były zakładane w ramach śledztwa dotyczącego napaści na tle rasowym w Białymstoku" – twierdzi radio.