Korespondencja z Brukseli
Walonowie po dziesięciu dniach blokowania umowy o wolnym handlu z Kanadą zgodzili się dać zielone światło rządowi federalnemu na jej podpisanie, a przywódcy UE i Kanady zatwierdzili umowę w minioną niedzielę.
Na ostatnim etapie protestu dołączyło do niego jeszcze kilku regionalnych aktorów w Belgii, ale faktycznie to Paul Magnette, minister-prezydent Walonii, był autorem buntu przeciw CETA.
Magnette to nie pierwszy lepszy niedouczony radykał. Lider francuskojęzycznych socjalistów jest uniwersyteckim profesorem, wybitnym specjalistą w tematyce unijnej. A jego partia to nie eurosceptyczni populiści w rodzaju prawicowego Frontu Narodowego we Francji czy lewicowego Ruchu Pięciu Gwiazd we Włoszech. Partia Socjalistyczna to lewica głównego nurtu, należąca od dekad do establishmentu politycznego w Belgii.
Ale w przeciwieństwie do partii socjalistycznych innych krajów Europy Zachodniej Belgowie krytycznie patrzą na wolny rynek. Zawsze podawani jako negatywny przykład zsyndykalizowanej lewicy, która w dzisiejszych czasach nie ma racji bytu. Z tej słabości w sprawie CETA Magnette uczynił siłę swojej partii. Czy pomoże mu to zatrzymać spadek w notowaniach, z którego korzystają działacze skrajnej marksistowskiej lewicy w regionie? To się niedługo okaże. Ale na pewno już uczyniło Magnette bohaterem ruchów antyglobalistycznych w Europie.