Michał Kolanko: Prawybory w PO to pytanie o lidera

Przebieg kampanii może stać się bardzo zaskakujący.

Aktualizacja: 26.11.2019 20:04 Publikacja: 26.11.2019 17:48

Małgorzata Kidawa-Błońska czy Jacek Jaśkowiak? Wybór PO zmieni całą polską scenę polityczną

Małgorzata Kidawa-Błońska czy Jacek Jaśkowiak? Wybór PO zmieni całą polską scenę polityczną

Foto: Reporter, Tomasz Jastrzębowski

Jacek Jaśkowiak czy Małgorzata Kidawa-Błońska? Jeszcze tydzień temu wydawało się, że „prawybory" w Platformie Obywatelskiej nie odbędą się, a wicemarszałek Sejmu będzie kandydatką największej partii opozycyjnej na prezydenta. Ale pojawienie się w grze prezydenta Poznania – coraz częściej uznawanego w PO wprost za kandydata Grzegorza Schetyny – zmieniło obraz sytuacji. To nie rywalizacja, w której Jaśkowiak jest „zającem". Ale prawdziwy wybór, który może zdefiniować kształt kampanii prezydenckiej. W PO narasta – jak wynika z naszych rozmów – obawa, że zbyt skrajne postulaty i poglądy Jaśkowiaka będą spychać partię za bardzo na lewo. Nawet jeśli ostatecznie kandydatką zostanie Kidawa-Błońska. To wszystko może otworzyć pole i drogę do drugiej tury liderowi PSL Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi.

Słowo „ostatecznie" jest tu o tyle na miejscu, że w PO jednocześnie narasta przekonanie, że Schetyna poprzez zwycięstwo Jaśkowiaka chce wzmocnić swoją pozycję na tyle, że przesunie wewnętrzne wybory w partii.

Popsute relacje

Rywalizacja jest na serio. W partii powtarza się historię, że relacje Schetyny i Kidawy-Błońskiej bardzo się popsuły. To miało być widoczne zwłaszcza w trakcie ubiegłotygodniowej konwencji EPP w Zagrzebiu, gdzie Kidawa-Błońska i Schetyna byli częścią delegacji PO. Jednocześnie w zdolności do walki do upadłego marszałek Sejmu niektórzy członkowie PO nie wierzą. To wszystko prowadzi do sytuacji, w której wybór 14 grudnia może mieć dalekosiężne konsekwencje dla polskiej polityki, być może na najbliższe lata. Zdecyduje o tym 1200 delegatów na krajową konwencję. Tak oto próba Grzegorza Schetyny pokazania, że jego pomysły są realizowane – jak pomysł prawyborów – stworzyła dla PO nieprzewidywalną sytuację.

Jacek Jaśkowiak nie traci czasu i zdefiniował się jako kandydat na lewo od Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. I to tak bardzo, że na tym tle uchodzący do tej pory za najbardziej liberalnego Rafał Trzaskowski – który zresztą z tego powodu uznawany był za kandydata, który nie zdobędzie poparcia poza dużymi miastami – zaczyna się jawić jako umiarkowany konserwatysta. Jaśkowiak w poniedziałek stwierdził, że popiera wprowadzenie małżeństw jednopłciowych. We wtorek – w sprawie eutanazji – stwierdził, że każdy powinien mieć możliwość wyboru. – Ja bym chciał o sobie decydować, a nie żeby o tym decydowali inni – powiedział rano w Polsat News.

Jaśkowiak gra na kontrast z Kidawą-Błońską. – Być może chce wytworzyć wrażenie, że będzie najlepszą kontrą dla kandydata Lewicy, np. Adriana Zandberga, co ma przekonać delegatów – spekuluje nasz rozmówca znający sytuację.

Kontra czy zwycięstwo

W tym sensie decyzja delegatów na konwencji może zdefiniować całą kampanię. Bo jeśli kandydatem będzie Jaśkowiak, to będzie oznaczało, że Platforma chce w wyborach prezydenckich nie tyle pokonać Andrzeja Dudę, ile skontrować Lewicę. To pozostawia jednak do zagospodarowania centrum.

I to jest szansa dla Władysława Kosiniaka-Kamysza, by przy możliwym znacznym spłaszczeniu wyników w I turze wejść do drugiej. To zdefiniowałoby na nowo scenę polityczną. Bez kandydata, PO w drugiej turze ustawiłaby się na nowo. Tak samo, gdyby rywalizację wygrał kandydat lub kandydatka lewicy. Kosiniak-Kamysz miałby jednak spore szanse – zakładając sprawną i dynamiczną kampanię – przejąć rozczarowanych potencjalnym skrętem w lewo konserwatywnych wyborców PO. To byłoby wzmocnienie mechanizmu, który dał PSL dobry wynik w wyborach do Sejmu. Sondaż dla „DGP", w którym Kosiniak-Kamysz miał 15 proc. przy starcie Jaśkowiaka, to dopiero zapowiedź potencjalnych problemów PO. Bo w tym sondażu Jaśkowiak ma tylko 16,3. Kampania prezydencka – w której historycznie dochodzi często do niespodziewanych zwrotów akcji – mogłaby sytuację zmienić jeszcze bardziej na niekorzyść głównej partii opozycyjnej. Druga tura bez niej byłaby być może ostatecznym końcem i tak słabnącego duopolu PO-PiS.

Donald Tusk przestrzegał Platformę, że kandydat lub kandydatka w II turze musi mieć szansę, by przeciągnąć na swoją stronę wyborców po „drugiej stronie". Jaśkowiak takiej perspektywy w tej chwili nie daje. Wręcz przeciwnie. Start Jaśkowiaka byłby porównywalny z pojawieniem się w kampanii europejskiej tematów światopoglądowych, jak karta LGBT.

Kto się będzie bił

Byłby dla PiS idealnym narzędziem do mobilizacji własnego elektoratu poza dużymi miastami w imię „ochrony normalności", o której w exposé wielokrotnie mówił premier Mateusz Morawiecki. Trudno o większą polaryzację. Zwolennicy kandydatury Jaśkowiaka, podkreślający, że „będzie się bił", jak Sławomir Sierakowski z „Krytyki Politycznej", zdają się zapominać lekcję z kampanii do PE.

Kidawa-Błońska po prawyborach może wyjść jako kandydatka ze znacznie gorszą pozycją niż tuż po wyborach do Sejmu, z podzieloną partią szykującą się do wewnętrznych wyborów. Jej kampania będzie – bo nadal jest faworytką – oparta na haśle narodowej zgody i pojednania. A to teren, który od lat zagospodarowuje dla siebie Władysław Kosiniak-Kamysz i PSL. Ta kandydatura mogłaby z kolei osłabić ludowców, którzy muszą liczyć na to, że po sukcesie w wyborach do Sejmu Kosiniak-Kamysz poszerzy poparcie PSL-Koalicji Polskiej.

Ale starcie w PO to przede wszystkim starcie o przywództwo. Prawybory i start Jacka Jaśkowiaka to głównie pomysły Grzegorza Schetyny. Głos za nim oznacza w praktyce poparcie przewodniczącego w wyborach na szefa partii. W PO można spotkać się zresztą z opinią, że cel prawyborów to właśnie swego rodzaju sondaż poparcia wśród delegatów, który ma Grzegorzowi Schetynie dać ogląd sytuacji i skalę swojej realnej (nie)popularności wśród delegatów PO.

Przed jego konkurentami politycznymi partia szachów do rozegrania. Sami muszą doprowadzić do wyboru Kidawy-Błońskiej. Inaczej trudno przewidzieć, co dalej stanie się zarówno z wyborami wewnętrznymi, ich wynikiem ale przede wszystkim z wynikiem wyborów prezydenckich i kształtem kampanii. Jeśli to będzie Jaśkowiak, to jej przebieg może być najbardziej zaskakującym ze wszystkich dotychczasowych wyborów. Czas ucieka. Do konwencji PO zostało mniej niż miesiąc. A jest jasne, że Grzegorz Schetyna zrobi wszystko, by władzę w partii utrzymać.

Jacek Jaśkowiak czy Małgorzata Kidawa-Błońska? Jeszcze tydzień temu wydawało się, że „prawybory" w Platformie Obywatelskiej nie odbędą się, a wicemarszałek Sejmu będzie kandydatką największej partii opozycyjnej na prezydenta. Ale pojawienie się w grze prezydenta Poznania – coraz częściej uznawanego w PO wprost za kandydata Grzegorza Schetyny – zmieniło obraz sytuacji. To nie rywalizacja, w której Jaśkowiak jest „zającem". Ale prawdziwy wybór, który może zdefiniować kształt kampanii prezydenckiej. W PO narasta – jak wynika z naszych rozmów – obawa, że zbyt skrajne postulaty i poglądy Jaśkowiaka będą spychać partię za bardzo na lewo. Nawet jeśli ostatecznie kandydatką zostanie Kidawa-Błońska. To wszystko może otworzyć pole i drogę do drugiej tury liderowi PSL Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił