Marsz 1 października niesie dla opozycji kilka niebezpieczeństw, choć może się także stać punktem przełomowym, który wypchnie ją do władzy. W czym tkwią owe zagrożenia?
Pierwsze jest banalne – klęska frekwencyjna. Mało to prawdopodobne, ponieważ Platforma Obywatelska wiele robi, by to wydarzenie było jeszcze bardziej imponujące niż marsz 4 czerwca, a wyborcy opozycji są rzeczywiście zdeterminowani, by pojawić się w Warszawie i się „policzyć”. Ale nieszczęścia chodzą po ludziach i może zdarzyć się coś nadzwyczajnego (załamanie pogody, choroba Donalda Tuska, prowokacje obozu władzy), co popsuje efekt, który liderzy antypisu chcą osiągnąć. Jednak to niebezpieczeństwo wydaje się o wiele mniej prawdopodobne niż wynikające z…sukcesu marszu.