Rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało, że dwa Tu-22M3 odbyły czterogodzinną misję, aby przećwiczyć „wykonywanie wspólnych zadań z białoruskim lotnictwem i obroną powietrzną”. Bombowce były eskortowane przez białoruskie myśliwce Su-30, które Rosja dostarczyła swojemu sojusznikowi. Bombowce „patrolowały przestrzeń powietrzną wzdłuż zachodniej granicy Białorusi”. 

Sobotni patrol rosyjskich bombowców był już trzecią taką misją od zeszłego miesiąca.

Misja rosyjskich bombowców odbyła się w czasie, gdy Rosja oskarżana jest o koncentrację wojsk w pobliżu granicy z Ukrainą, co wzbudziło obawy przed inwazją. Moskwa zaprzeczyła planom takiego ataku, ale wezwała Zachód do zagwarantowania, że Ukraina nigdy nie wejdzie do NATO. Domagała się także ograniczeń sojuszu w kwestii rozmieszczenia broni. Żądania te, zdaniem analityków, prawie na pewno zostaną odrzucone przez USA i sojuszników.

Zdaniem przedstawicieli administracji Kijowa Rosja może wykorzystać terytorium Białorusi do ataku na Ukrainę. W obliczu napięć z Zachodem białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka powiedział, że jego kraj jest gotowy na przyjęcie rosyjskiej broni jądrowej. Nie wyjaśnił, jakiego rodzaju broń Białoruś byłaby skłonna przyjąć, ale zauważył, że Mińsk zachował niezbędną infrastrukturę wojskową z czasów ZSRR.

Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow określił ofertę Łukaszenki jako „poważne ostrzeżenie wywołane lekkomyślną polityką Zachodu”.