Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach uwzględnił skargę matki, która walczyła z urzędnikami o stypendium dla syna uczęszczającego do szkoły podstawowej.
A spór zaczął się, gdy w połowie września 2019 r. złożyła do miejskiego ośrodka pomocy społecznej (MOPS) wniosek o przyznanie pomocy o charakterze socjalnym na 2019/2020 w formie stypendium szkolnego. Wyjaśniła, że jej rodzina składa się z dwóch osób. A w miesiącu poprzedzającym złożenie wniosku, tj. w sierpniu, dochód na osobę w rodzinie wynosił 227 zł.
Czytaj także:
WSA: nie można uzależniać przyznania stypendium od oceny zachowania ucznia
Po weryfikacji wniosku działający w imieniu prezydenta miasta MOPS ustalił jednak, że w sierpniu kobieta miała dużo wyższe dochody. W przeliczeniu na osobę dawały kwotę 531,55 zł, co przekraczało kryterium dochodowe. Urzędnicy tłumaczyli, że matka pominęła pobierany w sierpniu 2019 r. dodatek mieszkaniowy w kwocie 462,15 zł oraz 146,95 zł zasiłku okresowego. Kobieta nie zgadzała się z odmową, ale przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym w Gliwicach nic nie wskórała. Rację matce przyznał dopiero gliwicki WSA. W jego ocenie MOPS pominął, że zarówno dodatek mieszkaniowy, jak i zasiłek są świadczeniami przyznawanymi na określony czas. Dla skarżącej ostatnim miesiącem wypłaty obu świadczeń był sierpień. Wtedy wygasły, czyli zostały utracone. A to oznacza, że dochód z miesiąca złożenia wniosku nie przekroczył kryterium dochodowego.