Jeżeli urząd ma informację publiczną, która nie jest chroniona tajemnicą, to udostępnia ją na wniosek zainteresowanego, nawet gdy nie jest ona już aktualna. To jedno z podobieństw polskich i niemieckich przepisów dotyczących dostępu do informacji publicznych.
Prawodawstwo obydwu państw zostało zaprezentowane podczas konferencji naukowej „Prawo dostępu do informacji wobec organów władzy publicznej". Spotkanie zorganizowała Szkoła Prawa Niemieckiego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Arwid Mednis z Uniwersytetu Warszawskiego wskazał, że jeżeli ktokolwiek występuje o udostępnienie informacji publicznej, którą posiada urząd, to nie musi podawać celu jej wykorzystania. Wskazał także na wątpliwości związane z dostępem do informacji publicznej. Nie zawsze bowiem wiadomo, czym jest taka informacja. W jego ocenie nie jest nią np. korespondencja e-mailowa między urzędem a kancelarią prawną, której zlecono jakąś usługę.
– Upublicznienie takich treści mogłoby zdradzić choćby taktykę negocjacyjną prywatnej firmy – wskazał Arwid Mednis.
W niemieckim prawie także nie trzeba podawać powodu, jaki stoi za wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej.