Pierwsza przeszkoda to udowodnienie interesu prawnego w staraniu się o akt urodzenia, ślubu lub zgonu kogoś bliskiego. Taki wymóg stawia art. 83 prawa o aktach stanu cywilnego (DzU z 2004 r. nr 161, poz. 1688 ze zm.). Na szczęście w wielu urzędach stanu cywilnego (USC) wystarczy oświadczenie o pokrewieństwie. To pozwala od razu szukać pradziadków, zamiast potwierdzać dane o rodzicach i dziadkach, o których i tak z reguły dużo wiemy.
Wystawienie dokumentów kosztuje 22 zł za odpisy skrócone i 33 zł za pełne. Tańsze są kserokopie – tylko 5 zł. Jednak nie wszędzie je otrzymamy. Pozwalają na to np. Częstochowa, a także śląskie gminy Krzepice i Kochanowice. O procedurze uzyskiwania kserokopii milczą natomiast strony internetowe największych miast (m.in. Warszawy, Krakowa, Poznania).
– W Rzeszowie nie wydajemy takich kopii – mówi Ewa Kalandyk, zastępca kierownika USC. Tłumaczy to zaleceniami archiwistów, aby nie kserować starych dokumentów. Inni szefowie USC powtarzają to samo, ale nie chcą zabierać głosu oficjalnie. Powołują się na pismo okólne MSWiA z 2005 r. – Zabraniamy, bo dokumenty się niszczą – przekonuje kilku kierowników USC z Mazowsza zastrzegających anonimowość. MSWiA wyjaśniało wtedy, że w części USC nie ma dobrego ksero, a wyniesienie dokumentów poza urząd wymaga zgody wojewody. Zakaz dziwi Jacka Młochowskiego, prezesa Polskiego Towarzystwa Genealogicznego. Powołuje się na rozporządzenie w sprawie instrukcji kancelaryjnej dla organów gmin i związków międzygminnych (DzU z 1999 r. nr 112, poz. 1319 ze zm.). – Przewiduje ono robienie kserokopii aktów stanu cywilnego – zaznacza.