To konkluzja wystąpienia Fundacji Helsińskiej do Krajowej Rady Sądownictwa (wysłano je też ministrowi sprawiedliwości, i Sejmowej Komisji Sprawiedliwości).
Fundacja wskazuje, że obserwacje postępowań sądowych przez jej pracowników i współpracowników pokazują, iż uzasadnienia ustne wyroków lub postanowień niekiedy znacząco odbiegają od sporządzonych później pisemnych. Jest naturalne, że motywy rozstrzygnięcia są przedstawiane na sali sądowej mniej obszernie i precyzyjnie niż w pisemnym uzasadnieniu. Nie można jednak aprobować, by różniły się istotnie co do meritum. Raz rozbieżne okazują się oceny stanów faktycznych, innym razem niespójne są wnioski wyprowadzane z materiału dowodowego.
Równie niepokojące jest pomijanie w uzasadnieniach pisemnych istotnych argumentów przywoływanych podczas ogłaszania wyroku.
– Zdarza się to niejednokrotnie – powiedział „Rz” dr Adam Bodnar kierujący w FH działem prawnym.
– Niestety, spotykałem się z takimi sytuacjami dość często i nie były to mało ważne rozbieżności – powiedział „Rz” adwokat Czesław Jaworski, były prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. – Z czego się to bierze? Chyba przede wszystkim z tego, że między ustnym uzasadnieniem a pisemnym upływa nieraz kilka miesięcy i sędzia nie pamięta w pełni swych wywodów. Nie ma co liczyć na przywrócenie stosowanej kiedyś zasady, że sędzia właściwie odczytywał gotowe uzasadnienie, ale należy zabiegać o to, by skrócić czas między jednym a drugim. Różnice, zwłaszcza u nieobeznanych z sądami osób, mogą budzić podejrzenia, że dzieją się jakieś zakulisowe sprawy.