Przede wszystkim nie składać broni. Od postanowienia sądu odrzucającego pozew czy wniosek wszczynający postępowanie stronie przysługuje zażalenie. To co prawda kosztuje, ale niewykluczone, że zwrotu poniesionej opłaty będziemy się mogli domagać od drugiej strony.
Co do zasady opłata sądowa od zażalenia wynosi piątą część tego, co należało się od pozwu. Zażalenie może uwzględnić już sąd, który wydał zaskarżone postanowienie. Jeśli nie znajdzie po temu podstaw, przekaże sprawę sądowi drugiej instancji. Ten władny jest postanowienie uchylić. Może też jednak pozostawić je w mocy. Strata jest wówczas o tyle nieduża, że jeśli sąd nie wysłał jeszcze odpisów pisma, którym uruchomiliśmy całe postępowanie, możemy liczyć na zwrot wiążącej się z nim opłaty.
Jednak nawet niepowodzenie w postępowaniu zażaleniowym nie oznacza jeszcze przegrania sprawy. Warto w takiej sytuacji spróbować szczęścia w procedurze sądowoadministracyjnej. Sąd administracyjny nie może bowiem odrzucić skargi tylko dlatego, że sprawa nie należy do jego właściwości, jeśli sąd powszechny uznał się już w tej sprawie za niewłaściwy. Ta sama reguła działa zresztą w drugą stronę: jeśli sąd administracyjny odmówił zajęcia się sprawą, sąd powszechny nie może już tego uczynić.
Podstawa prawna:
art. 394 i art. 199