Wiele rodzimych firm procesuje się we Francji. – To głównie sprawy o odzyskanie należności, ale też z powodu zerwania współpracy licencyjnej, umów agencyjnych lub dystrybucyjnych – tłumaczy adwokat Hanna Stypulkowska-Goutierre prowadząca kancelarię w Paryżu.
Właśnie wywalczyła dla spółki Syntex AB 100 tys. euro odszkodowania od Sarl de Gestion Pierre Cardin. Syntex miał licencję wyłącznego dystrybutora krawatów i muszek i co trzy lata przedłużał umowy. Tak było do 2006 r., kiedy to Pierre Cardin zawiadomił, że nie przedłuża licencji i żąda natychmiastowego zakończenia współpracy. Syntex wystąpił o odszkodowanie do sądu i przez półtora roku sprawa przeszła przez obie instancje.
Właściciel spółki Andrzej Brusikiewicz liczy, że inni wezmą przykład z jego firmy i nie będą się bali procesów z rynkowymi gigantami. Często bowiem Polacy są dostawcami, dystrybutorami, licencjobiorcami zachodnich firm.
Co istotne, wygrane Polaków nie dotyczą tylko drobnych spraw. Stypulkowska-Goutierre zaznacza, że w Paryżu głośnym echem odbił się proces, w którym dwie firmy znad Wisły zajmujące się dystrybucją sprzętu AGD wywalczyły od francuskiego kontrahenta 300 tys. euro. Podobnie jest tam, gdzie mamy duże kontakty handlowe (Niemcy, Włochy, Hiszpania).
[srodtytul]Są wady, są zalety[/srodtytul]