[b]Brak skrzynki na listy w lokalu adresata nie jest przeszkodą, by pismo, w szczególności sądowe, skutecznie doręczyć. To sedno wyroku warszawskiego Sądu Apelacyjnego z 19 sierpnia 2009 r.(sygn. I ACa 504/09).[/b]
Chodzi o tzw. zastępcze doręczenie (powiadomienie) sądowe, gdy listonosz pisma nie może zostawić w lokalu, domownikowi, bo nikogo nie ma, jest zamknięte. Zostawia wtedy w skrzynce awizo, a pismo na poczcie gdzie czeka siedem dni. Po powtórzeniu tej operacji jeszcze raz, uważa się, że doszło do doręczenia, nawet jeśli adresat go z poczty nie odbierze.
W tej sprawie poszło o to, że w domu adresata, a dokładniej kancelarii adwokackiej pełnomocnika powoda, w ogóle skrzynki na listy nie było. Tymczasem listonosz, czy to przez przeoczenie, czy po prostu „ułatwiając" sobie życie, odnotował w tzw. zwrotce (piśmie dla sądu w sprawie doręczenia), że „aviso zostawił w skrzynce".
Pismo sądowe zawierało zawiadomienie o rozprawie. Powódka domagała się od pozwanej (obie firmy z branży budowlanej) zwrotu 120 tys. zł zaliczki na poczet dostawy stropów betonowych, które wykonawca zatrzymał jako karę umowną , gdyż do realizacji umowy nie doszło.
Gdy jednak zapadał w I instancji niekorzystny dla powoda wyrok, jego pełnomocnik mec. Jacek Długołęcki, zarzucił, że nie był powiadomiony o sprawie (a jego klient pozbawiony obrony) proces należy więc powtórzyć.