Dziś wchodzi w życie rozporządzenie ministra sprawiedliwości zmieniające rozporządzenie w sprawie utworzenia sądów pracy i sądów ubezpieczeń społecznych. Znosi wydziały pracy w sądach rejonowych, do których wpływało rocznie mniej niż 120 spraw, a więc średnio 10 pozwów w miesiącu. Likwidowane są też wydziały, do których wpływało więcej spraw, ale etatyzacja nie przekraczała 0,5 etatu sędziowskiego. Oznacza to, że na jednego sędziego przypadało za mało spraw.
Czas na zmiany
Ministerstwo Sprawiedliwości zdecydowało się na ten krok po spadku wpływu spraw do sądów pracy. W sądach rejonowych zmalał z 324 tys. w 2001 r. do 95 tys. w roku ubiegłym.
– Miesięcznie do wydziału pracy w naszym sądzie wpływało od kilku do kilkunastu spraw, sporo poniżej limitu, który określiło ministerstwo. Nie wszystkie sprawy udało się zakończyć przed likwidacją wydziału. Te zostaną przesłane do sądu w Zduńskiej Woli. W prostej linii nasze sądy dzieli około 12 km. Logistycznie też nie powinno być problemów z dojazdem nie tylko z Łasku, ale i innych miejscowości, dla których nasz wydział pracy dotychczas był właściwy. Nie przeprowadzaliśmy jakiejś specjalnej kampanii informacyjnej. Nie spotkałem się też z jakimiś zastrzeżeniami odnośnie do zlikwidowania wydziału pracy w naszym sądzie – mówi Krzysztof Ćwiek, wiceprezes Sądu Rejonowego w Łasku.
– Nie spodziewam się, że koncentracja spraw pracowniczych w większych ośrodkach usprawni pracę. Wręcz odwrotnie. A to chociażby z powodu problemów z dotarciem do sądu. Już dziś wiele spraw spada z wokandy, bo strona, świadek, biegły nie dojechał. Sądy mają też swoje problemy lokalowe, określoną obsadę sekretariatów i administracji. Zwiększenie liczby spraw wydłuży terminy między rozprawami i w efekcie i tak długi obecnie okres rozpatrywania jeszcze się rozciągnie w czasie – mówi Lech Obara, radca prawny reprezentujący pracowników pokrzywdzonych przez sieci handlowe.