Tryb przyspieszony po latach zyskuje na popularności. Liczba ekspresowych spraw i wyroków w stosunku do 2013 r. wzrosła o 42 proc. (z niespełna 700 do ponad tysiąca). Tak wynika z raportu Ministerstwa Sprawiedliwości podsumowującego tryb przyspieszony w sądach w 2014 r.
Działa po latach
– Wcale mnie to nie dziwi – ocenia adwokat Mariusz Paplaczyk. I tłumaczy to coraz lepszą pracą policji, do której dotarło, ile korzyści przynosi szybka ścieżka: sprawa nie zalega w komisariacie, a statystyka cały czas jest najważniejsza.
Jeszcze w 2007 r. przyspieszone wyroki usłyszało 36 tys. osób (ok. 8 proc. wszystkich skazanych w sądach rejonowych). W 2008 r. sądy w szybkim tempie skazały już tylko 8 tys. osób, w 2009 r. – 1,4 tys., a w 2012 r. i 2013 r. po niecałe 700 osób. W 2014 r. ekspresowe orzekanie zaczęło powoli zyskiwać na popularności.
Objęło niemal tysiąc oskarżonych, z których wyroki usłyszało 790 osób. Jest stosowane w sprawach chuliganów, pseudokibiców czy pijanych kierowców. Sądy sprawdzają się po imprezach sportowych, podczas ligowych rozgrywek i obchodów świąt państwowych.
Zasada szybkiego procesu jest prosta: sprawcę złapano na gorącym uczynku, a sąd, opierając się na dowodach dostarczonych przez policję, musi wydać wyrok w ciągu 72 godzin od zatrzymania.