Zapłata w walucie zagranicznej jest typowa dla firm prawniczych obsługujących duży biznes, w tym międzynarodowych inwestorów.
– Istotna część umów z naszymi klientami ustala euro jako podstawę rozliczania wynagrodzenia – informuje Marcin Krakowiak z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.
Skutkiem zawirowań na rynkach finansowych w ubiegłym roku było osłabienie złotego wobec euro i dolara. Między początkiem a końcem roku różnica sięgnęła kilkunastu procent. Jeśli godzina pracy prawnika kosztuje np. 100 euro, to na początku roku oznaczało to 400 zł, a pod koniec – 440 zł. Sytuacja była podobna do tej z 2008 r., kiedy ceny walut poszybowały jeszcze wyżej. Z tym że w zeszłym roku zwyżce kursów nie towarzyszył „dołek" w zleceniach, a wręcz przeciwnie.
Przedstawiciele części pytanych przez „Rz" firm prawniczych potwierdzają, że odnotowały one nieco wyższe przychody z powodu różnic kursowych – To było oczywiście korzystne – mówi Paweł Chariasz z kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak. Ale i on, i inni zastrzegają, że rosły także niektóre wydatki.
– Kancelarie, jak każdy usługodawca czy producent rozliczający się w walutach obcych, zyskały – zgadza się Krzysztof Wierzbowski z Wierzbowski Eversheds. Dodaje jednak, że zwiększyły się również koszty ponoszone w euro czy w dolarach, co w dużej mierze zrównoważyło wzrost obrotów.