Dlaczego Hanna Machińska musiała odejść. Mówi RPO Marcin Wiącek

Mam prawo kształtować grono swoich najbliższych współpracowników, w tym zastępców. Mój poprzednik prof. Adam Bodnar czterokrotnie korzystał z prawa do powołania zastępcy – mówi prof. Marcin Wiącek, rzecznik praw obywatelskich.

Publikacja: 12.12.2022 18:42

Rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek

Rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek

Foto: PAP/Marcin Bielecki

Dlaczego odwołał pan dr Hannę Machińską?

Powoływanie i odwoływanie zastępców jest uprawnieniem rzecznika praw obywatelskich i z tego uprawnienia korzystali moi poprzednicy.

Bardzo wysoko cenię wrażliwość i aktywność pani dr Hanny Machińskiej i zawsze to podkreślałem w swoich wypowiedziach. Sposób wykonywania jej zadań był niezwykle wartościowy dla obywateli. Jednak to ja osobiście ponoszę odpowiedzialność za działanie tego urzędu. Jestem rzecznikiem praw obywatelskich, organem niezależnym i niezawisłym, i uzyskałem bardzo silny mandat do pełnienia tej funkcji. Mam prawo kształtować również grono swoich najbliższych współpracowników, w tym zastępców. I o ile – co podkreślam – zawsze doceniałem ogromne zasługi dr Machińskiej dla urzędu RPO, o tyle oczekuję także od swoich najbliższych współpracowników dobrego współdziałania i pracy zespołowej. A w tym przypadku w pewnych obszarach współpraca nie należała do najłatwiejszych.

Czytaj więcej

Maria Ejchart-Dubois: Eksperci solidarni z Hanną Machińską

W jakich obszarach?

Bywało, że o interwencjach czy działaniach zastępcy rzecznika dowiadywałem się od dziennikarzy lub z mediów. Przykładowo, o interwencji pani Hanny Machińskiej podczas kontrmanifestacji 11 listopada – przeprowadzonej, co podkreślam, w imieniu urzędu RPO – dowiedziałem się następnego dnia z telewizji. To rzecz jasna dobrze, że ta interwencja miała miejsce – ukazywała ona po raz kolejny niewłaściwy sposób traktowania manifestantów przez policję – ale chyba nie powinno być tak, że osoba konstytucyjnie odpowiedzialna za działalność Biura RPO o tej interwencji nie wiedziała.

Czyli nie konsultowała z panem swoich aktywności?

Nie oczekiwałem konsultacji, ale co najmniej informowania mnie o tych aktywnościach.

No dobrze, ale gdyby dr Machińska zgłaszała panu wszystko, co zamierza robić, to patrząc już z dzisiejszej perspektywy, czegoś by pan nie zaakceptował? Czy zabroniłby pan podejmować określone interwencje w imieniu RPO?

W żadnym razie. Wszystkie interwencje, które prowadziła pani Machińska, popierałem i wspierałem i będę je na pewno kontynuował. Chcę zdecydowanie podkreślić, że jej następca, prof. Wojciech Brzozowski, będzie z nie mniejszym poświęceniem kontynuował te działania. Uważam natomiast, że ja jako odpowiedzialny za funkcjonowanie urzędu powinienem wiedzieć o działalności osób, które mi podlegają.

Jak rozumiem, decyzja o odwołaniu dr Machińskiej dojrzewała w czasie. Czy była jakaś kropla, która przelała czarę? Przyszedł pan i powiedział: rozstajemy się?

Nieprawdziwe są informacje medialne, że rzekomo nasze spotkanie miało charakter nagły i pani Hanna Machińska została niespodziewanie wezwana na rozmowę. Na spotkanie byliśmy umówieni kilka dni wcześniej, oboje mieliśmy je zapisane w kalendarzach. Pani rzeczniczka nie przyszła na spotkanie, więc telefonicznie poinformowałem ją, że ja jednak oczekuję, iż spotkanie dojdzie do skutku. Decyzję o zmianie na stanowisku zastępcy podjąłem z dużą refleksją. Uznałem, że mam prawo do podjęcia takiej decyzji, gdyż mieści się ona w sferze gwarantowanej konstytucyjnie niezawisłości i niezależności urzędu RPO. Chcę podkreślić, że mój poprzednik, prof. Adam Bodnar, czterokrotnie korzystał z prawa do powołania zastępcy.

Czytaj więcej

Wojciech Tumidalski: Zabrakło klasy i uzasadnienia

A czy była wcześniej jakaś ostrzegawcza rozmowa w stylu: proszę tego nie robić więcej, bo się rozstaniemy?

Nie jestem człowiekiem, który stawia tego typu sprawy na ostrzu noża. Z szacunku dla pracy pani Machińskiej pozwalałem sobie niekiedy wyrazić ubolewanie, że o czymś nie zostałem poinformowany.

Spodziewał się pan, że pana decyzja wywoła tak ogromną medialną burzę, protesty?

Spodziewałem się pewnego niezadowolenia z tej decyzji, ale nie sądziłem, że zarzuci mi się polityczne motywy działania.

Dlaczego polityczne?

Ponieważ pojawiają się sugestie, że odwołanie pani Machińskiej było efektem jakichś rozmów, poleceń wydawanych mi przez polityków, co jest niezgodne z rzeczywistością. Nieprawdą jest, że po odwołaniu pani doktor urząd RPO będzie stawał po określonej stronie sporu politycznego. Takie sugestie są bardzo bolesne dla mnie i dla Biura. Bo chcę pokreślić, że praca urzędu RPO to jest praca zespołu ok. trzystu osób, których rykoszetem też ta sytuacja dotyka.

„Gazeta Wyborcza” pisze, że po nominacji w Sejmie spotkał się pan z wysokimi przedstawicielami PiS Jarosławem Kaczyńskim i Mateuszem Morawieckim. Czy otrzymał pan jakieś sugestie od polityków?

Po ślubowaniu pani marszałek Elżbieta Witek zaprosiła mnie na spotkanie do jej gabinetu. Uznałem, że jest to naturalne, nie ma w tym nic złego i rzeczywiście w tym spotkaniu uczestniczyli m.in. Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki. Było to spotkanie czysto kurtuazyjne. Nie usłyszałem tam żadnych sugestii co do mojej pracy, pytano mnie, jakie będą pierwsze działania. Odpowiedziałem, że będę podejmował starania o zwiększenie budżetu biura RPO, gdyż pracownicy od lat nie otrzymali podwyżek wynagrodzeń. Powiedziałem ponadto, że potrzeba więcej delegatur terenowych RPO, zwłaszcza na wschodzie Polski. To było jedyne, co na tym spotkaniu powiedziałem.

Największy żal i oburzenie wywołał fakt, że Biuro RPO traci osobę bardzo zaangażowaną w sprawę ochrony praw człowieka na polsko-białoruskiej granicy. Nie obawia się pan, że teraz ta aktywność będzie niższa?

Zaznaczam, że sprawami na polsko-białoruskiej granicy zajmuje się kilkunastu wspaniałych pracowników. Było to działanie całego zespołu i warto o tym pamiętać. Ja również kilkakrotnie byłem na granicy, rozmawiałem z uchodźcami, aktywistami i funkcjonariuszami Straży Granicznej. To moja skarga doprowadziła do stwierdzenia przez wojewódzki sąd administracyjny, że tzw. push backi są niezgodne z konstytucją i prawem międzynarodowym. Zapewniam, że aktywność RPO na granicy się nie zmieni.

Czytaj więcej

Nieoficjalnie o przyczynach zwolnienia dr Hanny Machińskiej, zastępczyni RPO

Pojawia się jednak zarzut, że trudno będzie prof. Brzozowskiemu zastąpić dr Machińską, bo jest teoretykiem, nie ma tak ogromnego doświadczenia jak pana była zastępczyni.

Zapewniam, że pan prof. Brzozowski ze swoimi współpracownikami, którzy dotychczas działali z panią Machińską, będą te zadania wykonywali nie mniej intensywnie. Chcę dodać, że trwają prace nad nowym budżetem Biura RPO i wystąpiłem o dodatkowe etaty, właśnie dla pracowników zajmujących się interwencjami w miejscach pozbawienia wolności. Czyli ta nasza aktywność na granicy i w miejscach takich jak komisariaty, miejsca zatrzymań, areszty, zakłady karne, może być jeszcze silniejsza.

Przed nami nowe wyzwania. Wiele wskazuje na to, że RPO stanie się urzędem ds. ochrony sygnalistów. Ponadto na poziomie UE trwają prace nad istotnym wzmocnieniem pozycji tzw. organów równościowych. W Polsce tę funkcję piastuje RPO. Musimy też przygotować się na kolejną falę uchodźców z Ukrainy. Przed Polską również stoi widmo kryzysu gospodarczego, któremu może towarzyszyć pogłębienie ubóstwa, wzrost bezrobocia itp. To są wszystko tematy, o których rozmawia się w Europie i na całym świecie. W tych dyskusjach uczestniczy prof. Wojciech Brzozowski, dlatego jego wiedza i doświadczenie są mi potrzebne.

Prof. Brzozowskiemu zarzuca się jednak, że nie tylko nie ma doświadczenia, ale specjalizuje się w prawie wyznaniowym, czyli sprofiluje swoją aktywność w innym kierunku.

Pan prof. Wojciech Brzozowski jest jednym z najwybitniejszych ekspertów od prawa konstytucyjnego i praw człowieka, jakich znam. Ma międzynarodowe doświadczenie naukowe. Jedną z jego specjalizacji jest problematyka prawa wyznaniowego, np. przygotował książkę o bezstronności światopoglądowej władz publicznych. Podkreślam, że prawo wyznaniowe to nie jest prawo kościelne, a to się wielu osobom myli. Warto przypomnieć, że prof. Brzozowski zdecydowanie krytykował nieprawidłowości przy powołaniu Trybunału Konstytucyjnego w 2015 r. Trudno mu zarzucić jakiekolwiek powiązania polityczne. Jest przede wszystkim uznanym w kraju i na świecie ekspertem od praw człowieka.

Czy chce pan przekształcić urząd aktywny w walce o prawa człowieka w instytut naukowy? Takie zarzuty też padają.

To nieprawda, w żadnej ze swoich wypowiedzi nigdy nie sformułowałem tego typu sugestii, nie dałem podstaw, żeby tak twierdzić. Biuro RPO to zespół wspaniałych ekspertów i mam zamiar – podobnie jak przez ostatnie półtora roku – kontynuować współpracę z tymi ludźmi. A sferę interwencyjną wzmocnić, tworząc dodatkowe etaty. A pan prof. Brzozowski dobrze to poprowadzi, nie mam co do tego wątpliwości.

Odwołanie pani Machińskiej wywołało też efekt domina. W proteście odeszło wielu ekspertów.

Zrezygnowali członkowie dwóch komisji eksperckich: krajowego mechanizmu prewencji tortur i komisji ekspertów ds. ochrony praw człowieka w działalności służb specjalnych. Bardzo żałuję, że tak się stało, bo byli to cenni ludzie, którzy działali na rzecz praw człowieka.

A rozmawiał pan z nimi, próbował załagodzić tę sytuację?

Nie rozmawiałem, gdyż oni nie rozmawiali ze mną. Dowiedziałem się z mediów o ich decyzjach.

Skąd taka zdecydowana ich reakcja, jak pan myśli?

Może to efekt tego, że dyskusja o tej mojej decyzji opiera się na nieprawdziwych informacjach, bezzasadnie wpisujących tę decyzję w obszar sporu politycznego. Żałuję, że decyzja kadrowa dotycząca jednej osoby prowadzi do podejrzeń, że w ten sposób rzekomo plasuję się po jednej ze stron sceny politycznej. Przez ostatnie półtora roku nie dałem podstaw do takiego twierdzenia. Uważam, że jest to krzywdzące, nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich pracowników Biura, którzy wykonują tytaniczną pracę na rzecz ochrony praw człowieka.

Zaraz po odwołaniu dr Machińskiej pod Biurem RPO odbył się protest. Wśród protestujących był pana poprzednik, prof. Bodnar. Co pan wtedy pomyślał?

Było to wydarzenie bez precedensu i tyle mogę o tym powiedzieć. Jak już wspominałem, pan prof. Bodnar w czasie swojej kadencji czterokrotnie korzystał z prawa do powołania zastępcy i nikt nie protestował z tego powodu, choć być może nie wszystkim się te decyzje podobały.

Dlaczego to zrobił?

Nie chcę się do tego odnosić.

A rozmawiał pan z nim albo on szukał kontaktu?

Nie, nie szukał.

Pojawia się też taki zarzut, ze w kierownictwie Biura RPO w ogóle nie ma kobiet. Odejście dr Machińskiej tylko to pogłębiło.

Jest to nieporozumienie. Kierownictwo rzecznika to nie jest tylko RPO i zastępcy, ale też dyrektorzy. Wśród dyrektorów znakomita większość to kobiety. Mam nadzieję, że o skali naszego zaangażowania na rzecz praw kobiet świadczą nasze działania.

Czytaj więcej

Wiącek o odwołaniu Machińskiej: zmiana zastępcy przygotowaniem do nowych wyzwań

Rozmawiał: Tomasz Pietryga

Dlaczego odwołał pan dr Hannę Machińską?

Powoływanie i odwoływanie zastępców jest uprawnieniem rzecznika praw obywatelskich i z tego uprawnienia korzystali moi poprzednicy.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Droga konieczna dla wygody sąsiada? Ważny wyrok SN ws. służebności
Sądy i trybunały
Emilia Szmydt: Czuję się trochę sparaliżowana i przerażona
Zawody prawnicze
Szef palestry pisze do Bodnara o poważnym problemie dla adwokatów i obywateli
Sądy i trybunały
Jest opinia Komisji Weneckiej ws. jednego z kluczowych projektów resortu Bodnara
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Prawo dla Ciebie
Jest wniosek o Trybunał Stanu dla szefa KRRiT Macieja Świrskiego