– Podczas gdy na zmiany cen w ostatnim kwartale miały wpływ straty związane z Covid-19, inne poważne szkody przyczyniły się do ogólnej presji cenowej. Biorąc pod uwagę, że ubezpieczyciele stale zmagają się z roszczeniami z polis majątkowych i D&O, a całkowity koszt pandemii koronawirusa ciągle rośnie, należy się spodziewać dalszego wzrostu cen ubezpieczeń do końca 2020 r. – ocenia Dean Klisura, szef Marsh.
Koronawirus to nowe i niespodziewane zagrożenie. Pociąga za sobą ryzyko upadłości firm. Na początku pandemii eksperci Marsh w Polsce oceniali, że ich liczba może wzrosnąć z kilku do co najmniej kilkunastu procent. Wiązali to z zamrożeniem gospodarki, całkowitym wstrzymaniem pracy części firm, zerwaniem łańcuchów dostaw. Wskazywali, że szczególnie mocno skutki pandemii uderzyły w branżę turystyczną, hotelarską, gastronomiczną, lotniczą, w handel i przemysł. Do dziś, mimo ogromnych pieniędzy wpompowanych na całym świecie, także w Polsce, w działania osłonowe, wiele firm ma kłopoty z utrzymaniem płynności finansowej i odrobieniem strat. Tymczasem pandemia nie odpuszcza. Część krajów przywraca częściowe obostrzenia. Wśród najbardziej poszkodowanych znów są firmy z branż związanych z turystyką i przewoźnicy lotniczy.
Ale ceny ubezpieczeń rosną od dłuższego czasu. W ostatnich kwartałach wpływ na to miało pogorszenie się koniunktury i powolne hamowanie gospodarki. To oznaczało gorsze wyniki firm i wzrost ryzyka ich upadłości. Do tego państwa na całym świecie nakładają na firmy coraz więcej obowiązków podatkowych i sprawozdawczych. Za popełnione w nich błędy odpowiadają władze firm i pracownicy ich działów księgowych oraz podatkowych. To stąd bierze się rosnąca popularność polis D&O, ale także wzrost ich cen.
Ale to nie wszystko. Od kilku lat rosną ryzyka związane z katastrofami naturalnymi wywołanymi przez niekorzystne zmiany klimatyczne. W ostatnim roku związane z nimi straty finansowe sięgnęły 145 mld dol. w skali całego świata.
Polska w miarę spokojna, ale...
– W Polsce tendencja wzrostu cen ubezpieczeń już się rozpoczęła, jednakże stanie się bardziej widoczna dopiero za kilka miesięcy – uważa Włodzimierz Pyszczek, dyrektor ds. kluczowych klientów w Marsh Polska. Tłumaczy, że większość ubezpieczycieli oferujących polisy D&O to światowi gracze, którzy nie różnicują zbytnio podejścia do D&O w Polsce, w Chinach czy w Wielkiej Brytanii. Inni, lokalni gracze korzystają z zagranicznych reasekuratorów. W związku z tym, może okazać się, że masowe szkody D&O w Australii powodują gorszą zmianę warunków dla polskich klientów.
– Dlatego przedsiębiorstwa, które mogą wykazać się dobrymi wynikami za 2019 r. i początek tego roku, nie powinny czekać z zakupem polisy D&O do momentu, aż sytuacja finansowa ulegnie pogorszeniu i staną się tzw. trudnym ryzykiem dla ubezpieczycieli – przekonuje Włodzimierz Pyszczek.