W pierwszym przypadku oznacza to składkę wyższą o 12,6 proc. (w analogicznym okresie rok wcześniej przypis wynosił 15,7 mld zł), zaś w polisach życiowych nastąpiła poprawa o 15,7 proc. (z 17,5 mld zł). Przeważająca składka z ubezpieczeń na życie jest charakterystyczna dla Polski, a wynika przede wszystkim z wciąż bardzo silnej pozycji segmentu ubezpieczeń grupowych.
W okresie styczeń – wrzesień 2011 r. zysk netto ubezpieczycieli majątkowych pogorszył się o 6,4 proc., do 2,97 mld zł (wobec 3,18 mld zł w roku ubiegłym), jednak jeśli wyłączyć ze statystyki PZU, które pogorszyło wynik o ponad 23 proc., pozostali gracze poprawili wyniki aż o 327 proc., do 404 mln zł (wobec straty 177 mln zł na koniec III kw. 2010 r.). Na stratach, mimo poprawy wyniku, wciąż są jednak Allianz (-34 mln zł), Axa (-17 mln zł – wynik szacunkowy) oraz Signal Iduna (-8,4 mln zł). Stratę powiększyły natomiast Concordia (do 5,8 mln zł), PTR (do 4 mln zł), oraz działająca od roku Medica (do 2,4 mln zł).
Branża życiowa po III kwartale zmniejszyła zysk o 25 proc., do 1,75 mld zł, jednak ponownie, gdyby wykluczyć z danych PZU, które pogorszyło wynik o prawie 30 proc., pogorszenie wyniku jest 14 procentowe. Straty wciąż przynoszą: Axa Życie (-39 mln zł – wynik szacunkowy), Nordea (-2,4 mln zł), Macif Życie (-1,7 mln zł), Signal Iduna (-192 tys. zł) oraz Rejent Life (-16 tys. zł).
Na wynikach spółek w obu grupach zaważyły przede wszystkim duże straty na wyniku lokacyjnym – w sektorze majątkowym firmy pogorszyły go o 23 proc. (do 3,5 mld zł), w życiowym o 31 proc. (do 657 mln zł). W drugim przypadku jednak w danych ujęte są też starty ponoszone w ubezpieczeniowych funduszach kapitałowych, które są w praktyce stratami w portfelu inwestorów, czyli poszczególnych klientów, a nie ubezpieczycieli. - Bardzo ważne jest rozgraniczenie wyniku podstawowego, od lokacyjnego. Tak jak nie ustala się strategii cenowej i taryfowej pod giełdową hossę, tak nie powinno się dostosowywać cen do strat na lokatach – uważa Grzegorz Szatkowski, wice prezes grupy Ergo Hestia. Część klientów potraktowała jednak spadki na giełdach jako okazje do zakupów. – W czasie bessy odnotowaliśmy wzrost zainteresowania UFK, liczba aktywnych indywidualnych umów ubezpieczenia wzrosła rok do roku o ponad 11 proc. – mówi Michał Biedzki, prezes firmy Aegon.
W analizowanym okresie o prawie 10 proc. pogorszył się wynik techniczny spółek życiowych (do 2 mld zł), znacznie poprawili go natomiast ubezpieczyciele majątkowi. Dla całej grupy był to wzrost o 140 proc., do 350 mln zł wobec minus 881 mln zł rok temu. O poprawie wyniku technicznego zadecydowało kilka czynników. Najważniejszym był wzrost cen, średnio polisy OC podrożały o 10 proc., a autocasco o 16 proc. Na korzyść ubezpieczycieli zachowywała się też aura, w tym roku na razie nie odnotowano żadnych kataklizmów pogodowych. Dodatkowo, firmy po okresie wojny cenowej w latach poprzednich, są dużo bardziej wybredne wybierając klienta. – Porządkowanie portfeli widać szczególnie w polisach korporacyjnych. W tym segmencie rynku wiele umów i stawek było nierynkowych, co skutkuje tym, że dziś firmom niełatwo znaleźć ubezpieczyciela – mówi Grzegorz Szatkowski z Ergo Hestii. Jako że polisy OC są obowiązkowe, bardziej wypadkowi kierowcy z pewnością do jakiegoś ubezpieczyciela trafią. Zapewne jednak płacąc wyższą składkę.