Nie boimy się spowolnienia

W Polsce rośnie zapotrzebowanie na specjalistyczną ochronę – mówi szef Lloyd's of London.

Publikacja: 03.01.2013 14:27

John Nelson, szef Lloyd's of London

John Nelson, szef Lloyd's of London

Foto: Bloomberg

Rz: Jak ocenia pan szanse na przetrwanie strefy euro?

John Nelson

: W dużym stopniu zależy od woli politycznej tworzących strefę krajów. Na razie EBC podjął właściwe kroki, ale nie widzę, jak w obecnym kształcie, bez integracji fiskalnej, strefa euro miałaby przetrwać. Nie postawiłbym żadnych pieniędzy na scenariusz, że eurozona się rozpadnie, ale też nie dałbym sobie ręki uciąć, że na pewno przetrwa.

Czy niestabilna sytuacja ma przełożenie na rynek ubezpieczeń?

Lloyd's to rynek wysokospecjalistyczny, skupiamy się głównie na kontaktach na poziomie business to business i dopasowywaniu produktów do oczekiwań klientów korporacyjnych. Skupiamy się na ryzykach związanych z prowadzeniem biznesu, ryzykami katastroficznymi, ale już nie typowymi ryzykami detalicznymi, jak np. ubezpieczenia motoryzacyjne czy mieszkaniowe.

Fundamentalnie patrząc na nasze linie biznesowe, to rynek ubezpieczeniowy na rynkach rozwijających rośnie w tempie zbliżonym do wzrostu PKB, a w krajach rozwijających się wyprzedza ten wskaźnik. Większość polis, jakie sprzedajemy, wynika z przepisów prawa, zatem są one obowiązkowe, co dodatkowo sprawia, że spowolnienie gospodarcze odczuwamy w stosunkowo małym stopniu.

Jakie są najpoważniejsze zagrożenia?

Oczywiście problemy natury makroekonomicznej, jak rozpad strefy euro, choć to nie byłoby dla rynku zabójcze, bo ubezpieczyciele i tak by przetrwali. Problemem są natomiast bardzo niskie stopy procentowe, zatem wyjątkowo słabe zyski inwestycyjne ubezpieczycieli. Z jednej strony to dobra wiadomość, bo przyciągamy nieograniczone ilości kapitału, a to pozwala na zwiększanie sprzedaży. Z drugiej strony jednak, jeśli ludzie zobaczą, że w niektórych liniach biznesowych ubezpieczenia są szczególnie zyskowne, wówczas przyciągnie to jeszcze więcej kapitału, zatem wzrośnie konkurencja i zaczną spadać stawki i zysk. Zatem tradycyjny model cyklu ubezpieczeniowego wyglądający jak sinusoida, na której zyski są zmienne, może się zmienić i stać się mniej przewidywalny. Presja jest więc bardzo duża i trzeba wyjątkowo uważać, by nie przyjąć zbyt dużego ryzyka za zbyt niskie stawki.

Czy tendencja ta jest podobna we wszystkich liniach biznesowych, czy pewne specjalizacje ubezpieczeniowe są bardziej na nią podatne niż inne?

Większego zagrożenie upatrywałbym w tradycyjnych, dobrze rozumianych przez ogół liniach biznesowych. Z kolei w stosunkowo świeżych cyberubezpieczeniach firmy są dużo ostrożniejsze i w sposób bardziej konserwatywny szacują ryzyko. Jednak zróżnicowanie biznesu i pojawianie się nowych ubezpieczanych ryzyk to dla nas dobra wiadomość.

Czy można mówić o spekulacjach na rynku ubezpieczeniowym?

Praktycznie to się nie zdarza, tylko garstka firm jest w rękach funduszy private equity, ale nawet one w tym wypadku przyjmują perspektywę znacznie dłuższą niż 3–5-letnia. To natura ubezpieczeń, że wymagają one długich, kilkudziesięcioletnich zobowiązań. Rynek Lloydsa istnieje w Londynie od ponad 300 lat.

Jak wygląda sytuacja w przypadku reasekuratorów, którzy stanowią 40 proc. waszego rynku?

Oczywiście ewentualny spadek przypisu odbija się w sposób naturalny na wartości reasekurowanych polis. Zatem gorsza sprzedaż ubezpieczeń to niższe przychody firm reasekuracyjnych. W tej chwili jednak specjalistyczny rynek ubezpieczeń nie kurczy się, a wręcz przeciwnie.

Kraje rozwijające się, jak Ameryka Łacińska, Indie, Azja Południowo-Wschodnia czy Europa Środkowa, w tym Polska, to rynki, na których wciąż rośnie potrzeba zabezpieczania biznesu. I jest to nie tylko przełożenie wzrostu PKB, ale też niska penetracja rynku ubezpieczeniami, zatem w momencie gdy świadomość osób odpowiedzialnych za zarządzanie ryzykiem będzie się powiększać, siłą rzeczy dynamicznie rozwijać będzie się m.in. nasza sprzedaż.  W Polsce sprzedajemy ochronę wartą 40 mln dol. rocznie, ale rośnie ona w tempie 30 proc. rocznie. To zasługa naszej specjalizacji, np. w liniach lotniczych, ubezpieczeniach morskich, D&O. Widzimy wzrost zapotrzebowania na tego typu ochronę, a dodatkowo wasz prężny eksport, a także wysoka konkurencyjność powodują powstawanie nowych czynników ryzyka, jak np. przerw w biznesie.

Polska to jedyny kraj w CEE, gdzie macie biuro. Dlaczego?

Decyzja była prosta, ponieważ w Polsce mamy silne biznesowe relacje i widzimy tu największy potencjał na powstanie okazji biznesowych. Ekonomia jest stabilna, system edukacyjny na dobrym poziomie, jakość kadry zarządzającej bez zarzutu. Jesteście konkurencyjni oraz macie atrakcyjne perspektywy dla eksportu. Dodatkowo nie bez znaczenia są kulturowe związki i przyjaźnie między Polakami i Brytyjczykami, sięgające czasów II wojny światowej, a nawet wcześniej.

Na polskim rynku skupiamy się na rozwoju sprzedaży ubezpieczeń dla transportu, energetyki, morskich, lotniczych, farmaceutycznych, dla instytucji finansowych oraz menedżerów. Przez ostatnie trzy lata rośliśmy tu w tempie 30 proc. rocznie, co oczywiście jest tempem nie do utrzymania, bo szybko stalibyśmy się monopolistą. Przyszłość widzimy w Polsce w zdecydowanie pozytywnych barwach. Nawet spodziewane spowolnienie nas nie wystraszy, ponieważ patrzymy się na wasz rynek w perspektywie wieloletniej.

Gdzie jeszcze są największe szanse na wzrost?

Jesteśmy mocno skupieni na krajach Ameryki Łacińskiej, szczególnie Meksyku, Brazylii i Kolumbii. Mamy mocny biznes we Francji i Niemczech. Lubimy też Turcję, z podobnych powodów co Polskę.

John Nelson

jest szefem rynku Lloyd's of London od października 2011 roku. Wcześniej pracował na kierowniczych stanowiskach m.in. w BT, Woolwich plc, JP Morgan Cazenove and Cazenove Group, był też wiceprezesem banku Lazard. Przed przejściem do Lloyd's  był wiceszefem Kingfisher plc, w Polsce właściciela Castoramy.

Rz: Jak ocenia pan szanse na przetrwanie strefy euro?

John Nelson

Pozostało 99% artykułu
Ubezpieczenia
PZU z nową strategią. W niej sprzedaż Aliora do Pekao, wzrost zysku i dywidendy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ubezpieczenia
Artur Olech, prezes PZU. O zbrodniach przeszłości i planie na przyszłość
Ubezpieczenia
PZU zaskoczyło na plus wynikami. Kurs mocno w górę
Ubezpieczenia
Solidne wyniki PZU mimo powodzi. Niebawem nowa strategia
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ubezpieczenia
Mało chętnych na Europejską Emeryturę