W ekstremalnych przypadkach ubezpieczyciele zauważają, że po wygaśnięciu ochrony, czyli najczęściej po roku, odchodzi nawet 60 proc. klientów, wynika z danych zgromadzonych przez firmę Altkom. – Rezygnacja klientów jest niebezpiecznym i destrukcyjnym zjawiskiem każdego młodego rynku. Mniej groźne jest nawet odejście do bezpośredniej konkurencji, ponieważ zawsze jest szansa, że przy lepszej ofercie klient wróci. Jednak jeśli uzna, że ubezpieczenia zdrowia nie mają wartości dodanej, będzie wyjątkowo trudno go odzyskać – zwraca uwagę Mateusz Eichler, dyrektor Centrum Rozwiązań Ubezpieczeniowych w Altkom Software & Consulting.

W tej chwili blisko połowa ankietowanych gospodarstw domowych przyznaje, że mimo faktu bycia objętymi publiczną opieką zdrowotną, na leczenie wydaje także z własnej kieszeni (najczęściej na leki). W sumie na ochronę zdrowia z własnych środków Polacy wydali 33 mld zł (dane za 2011 rok), a kwota ta ciągle rośnie. Jak główny powód takiego stanu rzeczy podawany jest zbyt odległy czas oczekiwania na wizytę, a także przekonanie o dostępie do lepszych specjalistów w przypadku opłacenia wizyty prywatnie. Najczęściej wydatki ponoszone są doraźnie, tylko część ankietowanych ma abonament medyczny, a jeszcze mniej polisę.

Jak wynika z danych rynkowych, dla większości firm ubezpieczeniowych w Polsce ubezpieczenia zdrowotne są marginalną częścią biznesu stanowiącą maksymalnie 2 proc. sprzedaży. To efekt m.in. braku jasnych reguł dotyczących współpracy prywatnych ubezpieczycieli ze szpitalami publicznymi. Prace nad nowelizacją ustawy mającą uporządkować rynek wciąż trwają. A jest o co walczyć. Rynek prywatnych usług medycznych ma ogromny potencjał: bogacące się społeczeństwo będzie stać na coraz większe wydatki związane z ochroną zdrowia, jednocześnie starzenie się społeczeństwa oznacza rosnącą potrzebę ochrony zdrowotnej. - Szpitale często mają moce przerobowe, jednak zwyczajnie nie ma im kto zapłacić za usługę, więc lekarze i sprzęt stoją bezczynne. Jeśli ubezpieczenia zdrowotne rozwiną się na szerszą skalę, takich absurdalnych sytuacji nie będzie – mówi Dorota M. Fal, doradca ds. Ubezpieczeń zdrowotnych w Polskiej Izbie Ubezpieczeń.

Eksperci zwracają też uwagę na wyjątkowo niską świadomość Polaków jeśli chodzi o ubezpieczenia zdrowotne. – Z jednej strony można stwierdzić, że sam fakt, że ktoś kupuje dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne można już nazwać sukcesem. Jednak gros umów zawieranych jest w postaci polis grupowych, gdzie inicjatorem ubezpieczenia niekoniecznie jest bezpośredni beneficjent polisy, a najczęściej pracodawca – zwraca uwagę Renata Pajewska z SGH. Jak wynika z badań, tylko co piąty klient ma sprecyzowane oczekiwania odnośnie ubezpieczenia zdrowotnego i jego zakresu.