Reklama

Sąd przyznaje kilkakrotnie wyższe odszkdowania

Ofiary wypadków coraz częściej o wyliczenie odszkodowania proszą sądy. Powód? Świadczenia proponowane przez ubezpieczycieli są rażąco niskie.

Publikacja: 16.10.2014 09:48

Dziewiętnastoletniemu motocykliście, któremu drogę zajechał kierowca ciężarówki, zakład zaoferował 22 tys. zł. Minęły cztery lata, chłopak przeszedł już pięć operacji, nadal wymaga leczenia, ma problemy z chodzeniem.

– Dla osoby, która uprawiała różne sporty i była aktywna, taki wypadek jest traumatycznym przeżyciem – przyznaje mecenas Barbara Gawlikowska-Gierko, pełnomocnik poszkodowanego. – Nie dość, że cierpi fizycznie, to musi też zaakceptować, że nigdy nie wróci do wcześniejszej sprawności. Sędzia uznał argumentację prawnika, towarzystwo musi wypłacić 65 tys. zł. Podobnie było w przypadku rowerzystki, którą potrącił pijany kierowca (zdiagnozowano u niej całkowity niedowład nerwu twarzowego i głuchotę). Ubezpieczyciel wypłacił jej 20 tys. zł. Sąd zasądził kolejne 40 tys. zł.

Dwukrotnie powiększono też w postępowaniu sądowym odszkodowanie dla rodziny tragicznie zmarłego mężczyzny. Kierowca zatrzymał się na światłach, ale jadąca za nim ciężarówka nie wyhamowała. Zakład wiedział o pogorszeniu się sytuacji życiowej rodziny i zaproponował 230 tys. zł. Sąd wziął jednak pod uwagę fakt, że synowie stracili ojca i opiekuna, a matka zmarłego jedynego syna, i przyznał 450  tys. zł.

Rzadko też na etapie załatwiania sprawy przez ubezpieczyciela ofiara może liczyć na przyznanie comiesięcznego świadczenia. Młodemu motocykliście towarzystwo wypłaciło wprawdzie spore – sięgające 96 tys. zł – odszkodowanie, ale rentę musiał wywalczyć w sądzie. Biegli sądowi orzekli, że uszczerbek na zdrowiu w jego przypadku sięga 95 proc.

W skrajnych przypadkach zakłady w ogóle odmawiają wypłaty. Pasażerka auta, które pod Słupskiem uderzyło w drzewo, miała nie dostać z polisy męża ani grosza. Ubezpieczyciel odmówił wypłaty, choć kobieta jako jedyna wymagała leczenia i rehabilitacji, do dziś jest sparaliżowana. Sąd był innego zdania – przyznał 2,5 mln zł odszkodowania oraz 12,3 tys. zł comiesięcznej renty.

Reklama
Reklama

– Niestety, poszkodowani w wypadkach, by uzyskać należne im odszkodowania, muszą wstępować na drogę sądową. Choć sprawy toczą się latami, warto uzbroić się w cierpliwość. Jak pokazuje nasze doświadczenie, istnieje przepaść między kwotami wypłacanymi polubownie przez ubezpieczycieli a tymi przyznawanymi przez sąd – mówi Bartosz Boberski, prezes Auxilii.

Towarzystwa zgadzają się, że wypłaty bywają nieadekwatne do urazów. – Mogliśmy zaobserwować przypadki rażącego zaniżania wypłat odszkodowań w naprawdę dużych szkodach – przyznaje Piotr Adamczyk, dyrektor Biura Likwidacji Szkód Concordii Ubezpieczenia.

Dziewiętnastoletniemu motocykliście, któremu drogę zajechał kierowca ciężarówki, zakład zaoferował 22 tys. zł. Minęły cztery lata, chłopak przeszedł już pięć operacji, nadal wymaga leczenia, ma problemy z chodzeniem.

– Dla osoby, która uprawiała różne sporty i była aktywna, taki wypadek jest traumatycznym przeżyciem – przyznaje mecenas Barbara Gawlikowska-Gierko, pełnomocnik poszkodowanego. – Nie dość, że cierpi fizycznie, to musi też zaakceptować, że nigdy nie wróci do wcześniejszej sprawności. Sędzia uznał argumentację prawnika, towarzystwo musi wypłacić 65 tys. zł. Podobnie było w przypadku rowerzystki, którą potrącił pijany kierowca (zdiagnozowano u niej całkowity niedowład nerwu twarzowego i głuchotę). Ubezpieczyciel wypłacił jej 20 tys. zł. Sąd zasądził kolejne 40 tys. zł.

Reklama
Ubezpieczenia
Duże ułatwienie dla kierowców, czyli mStłuczka w mObywatelu
Ubezpieczenia
Dobre półrocze Grupy PZU. Segment OC wreszcie na plusie
Ubezpieczenia
Spółka LUX MED-u z licencją ubezpieczeniową. Jest decyzja KNF
Ubezpieczenia
Będzie konkurs na nowego prezesa PZU. Fuzja z Bankiem Pekao ciągle w mocy
Ubezpieczenia
Zmiana na stanowisku prezesa PZU. Rada nadzorcza odwołała Andrzeja Klesyka
Reklama
Reklama