Po podreperowaniu wyników i wyrównaniu strat poniesionych w wyniku odszkodowań związanych z powodzią w 2010 roku ubezpieczyciele zaczynają walkę o udziały w rynku. Najczęściej kusząc przedsiębiorców ceną.
- Na pierwszy rzut oka taka sytuacja powinna przedsiębiorców cieszyć. Mniejszym kosztem będą mogli dostać taką samą ochronę. Diabeł tkwi jednak w szczegółach, a w tym przypadku wielką niewiadomą jest to, jak przebiegać będzie w przyszłości ewentualny proces likwidacji szkód – zauważa Dominika Kozakiewicz, dyrektor zarządzająca Marsh Polska.
Jak zwracają uwagę brokerzy, jeśli ubezpieczyciele będą masowo sprzedawać polisy z dużymi zniżkami, w przypadku gdy za rok czy dwa Polski nawiedzą powodzie, firmy mogą szukać sposobów, by zmniejszyć swoją odpowiedzialność za powstałe szkody. W najlepszym przypadku, nawet przy dobrych chęciach, ze względu na dużą liczbę szkód, likwidacja trwać może bardzo długo.
Chęć ubezpieczycieli by sprzedawać polisy majątkowe firmom, widać nawet na obszarach zagrożenia powodziowego, a także w branżach uznawanych dotychczas za „nieubezpieczalne", jak tartaki czy produkcja materiałów plastikowych. Zwiększa się nie tylko akceptowalność ryzyka, ale też spadają stawki za ochronę. Najczęściej zniżki sięgają kilkunastu procent, ale zdarzają się też ceny niższe nawet o 30-proc. w porównaniu do oferty z poprzedniego okresy.
Marcin Tarczyński, analityk Polskiej Izby Ubezpieczeń