W minionym miesiącu zmieniła się struktura napływów do funduszy. Strategie absolutnej stopy zwrotu, które pozyskały ponad 1 mld zł netto, zdetronizowały najpopularniejsze w październiku fundusze akcji.
Portfele inwestujące na giełdzie pozyskały ok. 700 mln zł netto – wynika ze wstępnych szacunków Analiz Online. To mniej niż w rekordowym październiku, kiedy do funduszy akcji wpłacono o ponad 1 mld zł więcej, niż z nich wypłacono (przeszło 600 mln zł netto pozyskały wówczas same fundusze małych i średnich spółek).
Mimo wyhamowania napływów do funduszy zdaniem ekspertów nie ma mowy o wygasaniu trendu powrotu inwestorów detalicznych do bardziej ryzykownych inwestycji. – Może rzeczywiście listopadowe napływy były trochę niższe, ze względu na gorsze nastroje na GPW. Po ostatnich dużych spadkach w latach 2008–2009 klienci TFI zrobili się bardziej wrażliwi na to, co dzieje się z wycenami ich inwestycji, szczególnie jeżeli chodzi o akcje. Myślę jednak, że trend napływów do funduszy akcji się nie kończy. On będzie trwał dlatego, że w tej chwili akcje są tą klasą aktywów, która ma szansę wypracować przyzwoite stopy zwrotu. Trochę słabsze napływy w listopadzie nie przekreślają całego trendu – mówi Jarosław Skorulski, prezes TFI Allianz.
Tymczasem, jak donosi firma zajmująca się śledzeniem globalnych napływów do funduszy inwestycyjnych – amerykańska EPFR Global – inwestorzy na całym świecie postępowali ostatnio dokładnie odwrotnie – od początku roku do końca listopada z funduszy akcji rynków wschodzących wycofali oni o ponad 20 mld dolarów więcej, niż do nich wpłacili (do tej grupy rynków zaliczamy również Polskę).
– W tych dwóch tendencjach nie ma sprzeczności – przekonuje Paweł Jackowski, dyrektor Biura Portfeli Akcyjnych w Ipopema TFI. – Globalni gracze nie mają wpływu na to, co dzieje się u nas w segmencie małych i średnich spółek – a to przede wszystkim takie firmy wybierają do swoich portfeli zarządzający funduszami w Polskich TFI. Globalne odpływy z funduszy rynków wschodzących było natomiast dobrze widać po stosunkowo słabych notowaniach WIG20 i to nie tylko w listopadzie, ale właściwie prawie przez cały kończący się rok – wyjaśnia Jackowski.