Od środy nie będzie prezesa ZUS. Konkurs, który miał wyłonić następcę Zbigniewa Derdziuka się nie zakończył. Zdaniem Roberta Gwiazdowskiego, byłego przewodniczącego Rady Nadzorczej ZUS, dzieje się tak dlatego, że od samego początku zakładano, iż nowy prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych będzie pełnić swoją funkcję tylko przez jakiś czas.
Robert Gwiazdowski przypomniał, że Zbigniew Derdziuk podał się do dymisji na początku roku. Tymczasem ogłoszenie konkursu "zajęło rządowi bardzo dużo czasu". - Przy czym konkurs na to stanowisko jest zupełnie bez sensu, to cyrk. Uważam, że konkursy robi się wtedy, jak nie ma innej możliwości - mówił gość "Sygnałów dnia".
Według niego, dodatkowym obciążeniem jest fakt, że za pół roku odbędą się wybory parlamentarne, w wyniku których powstanie nowy rząd. - Prawdopodobnie jest to jeden z powodów, dla których ludzie nie pchają się do tej instytucji. Choć moim zdaniem ZUS powinien znaleźć się ponad politycznymi podziałami - dodał. Jak tłumaczył, ZUS jest instytucją, która zarządza połową państwowego budżetu, a wysokość emerytury nie zależy przecież od tego, jaka ekipa polityczna sprawuje władzę.
Gwiazdowski jest przeciwnikiem wycofania się z reformy, która wydłuża wiek emerytalny. Jak tłumaczył, Polacy żyją coraz dłużej, a jednocześnie rodzi się coraz mniej dzieci. - Nie ma takiej możliwości, żeby coraz mniejsza liczba młodych ludzi, którzy będą wchodzili na rynek pracy, utrzymywała coraz większą liczbę emerytów schodzącą z tego rynku - wyjaśnił.
Jak dodał, wszystkie pieniądze wpłacane dziś do ZUS są przeznaczane na świadczenia dla dzisiejszych emerytów. System opiera się więc na założeniu, że w przyszłości kolejne pokolenia będą płacić na nowych emerytów. Dlatego - jak mówił - nie wolno skracać wieku emerytalnego. - Powiem więcej, powinniśmy pogodzić się z myślą, że następne pokolenie nie będzie pracowało do 67. roku życia - dodał.