Niech to będzie ostrzeżeniem dla przechodniów, by w trudnych warunkach atmosferycznych liczyli na siebie i dbali o swoje bezpieczeństwo. Właściciele nieruchomości mają obowiązek sprzątać i odśnieżać chodniki wzdłuż ich działek, a obowiązek spółdzielni lub wspólnot rozciąga się na podwórka, dojścia i wejścia do klatek budynków wielorodzinnych. Ale odpowiedzialność ta jest ograniczona do zawinienia właściciela, zarządcy posesji.
Pokazuje to wyraźnie sprawa Marii M., która w dniu opadu tzw. krupy śnieżnej na Podkarpaciu poślizgnęła się na mokrej nawierzchni po wejściu do klatki schodowej w bloku należącym do spółdzielni. Złamała sobie szyjkę udową, co wymagało wymiany stawu biodrowego. W tym dniu chodniki i schody przy wejściu do klatki były lekko oblodzone, nie było wycieraczek, a wewnątrz klatki było ślisko i przy drzwiach gromadziła się woda. Nie było śladów sypania piaskiem i nikt nie usuwał nagromadzonej wody.
Czytaj też: Przy odśnieżaniu ważny jest skutek, a nie podjęte starania
Kobieta pozwała towarzystwo ubezpieczeniowe, w którym spółdzielnia była ubezpieczona i Sąd Okręgowy w Przemyślu zasądził na jej rzecz 150 tys. zł zadośćuczynienia i rentę 300 zł miesięcznie. SO przyjął, że spółdzielnia nienależycie wywiązała się ze swoich obowiązków w utrzymywaniu wejść do klatki schodowej.
Rzeszowski sąd apelacyjny, do którego odwołał się zakład ubezpieczeniowy, a na tym etapie wsparła go spółdzielnia, powództwo kobiety w całości oddalił. Na podstawie świadków SA ustalił, że na klatce mogło być mokro, ale tylko w zakresie, w jakim wchodzący nanosili wodę, ale woda tam nie zalegała. Doświadczenie życiowe wskazuje zaś, że niewielki opad nie mógł spowodować zalegania wody w klatce. Nie było w związku z tym potrzeby posypywania jej piaskiem lub solą. Wymaganie, by po każdej wchodzącej do klatki osobie w trakcie opadów atmosferycznych klatka była wycierana, nie ma oparcia w przepisach prawa i jest niezgodne z zasadami doświadczenia życiowego – stwierdził SA.