Sąd Apelacyjny w Warszawie rozstrzygnął spór między ubezpieczycielem i właścicielem skradzionego auta (sygn. akt:I ACa 1147/11).
Stwierdził, że pozostawienie w szatni kurtki z kluczykami do samochodu, który następnie został skradziony, nie może być zakwalifikowane jako rażące niedbalstwo. Ubezpieczyciel musi więc wypłacić odszkodowanie.
Dozorowana szatnia
Sprawa miała początek w marcu 2008 r. W.B. udał się na badania kontrolne do kliniki. Samochód zaparkował na ulicy, gdzie łatwiej było znaleźć miejsce. Nie mógł zabrać ze sobą kluczyków od auta, ponieważ miał przejść badania emitujące fale, które mogłyby je uszkodzić. Dlatego jeszcze przed wejściem do budynku włożył je do zamykanej na suwak kieszeni kurtki. Kurtkę pozostawił w szatni, która była stale dozorowana przez szatniarkę (była zamykana i niedostępna dla klientów). Po badaniu okazało się, że w kieszeni nie ma kluczyków, a samochód został skradziony.
Poszkodowany natychmiast zawiadomił policję. Samochodu jednak nie odnaleziono. Wszczęte dochodzenie zostało umorzone. Dwa dni po kradzieży W.B. zgłosił szkodę firmie, w której wykupił autocasco, przekazując jeden kluczyk do samochodu. Ostatecznie ubezpieczyciel odmówił wypłaty odszkodowania. Stwierdził, że kluczyki nie były zabezpieczone z należytą starannością. W tej sytuacji W.B. wystąpił z pozwem do sądu okręgowego, domagając się wypłaty odszkodowania z autocasco za szkodę polegającą na kradzieży samochodu. Sąd przyznał mu rację.
Zdaniem sądu W.B. zachował się w konkretnych okolicznościach związanych z celem jego wizyty w szpitalu w sposób racjonalny i staranny. Jak czytamy w uzasadnieniu, „wkładając kluczyki od samochodu do kieszeni kurtki, w której przebywał w trakcie przejścia od samochodu do kliniki, a którą następnie zostawił w dozorowanej szatni, nie naruszył wymogu należytej staranności ani tym bardziej nie zachował się rażąco niedbale".