Analitycy rynku lotniczego wyliczyli, że w tym roku podczas paryskich targów podpisane zostaną umowy na 575 samolotów, z czego do portfela Airbusa wpadnie 435. Dla porównania, rok temu w Farnborough podpisano łącznie zamówienia na 1000 maszyn, z tego Boeingowi przypadło 528 (za 79 mld dol.), a Airbusowi 431 (62 mld dol.).
Czytaj także: Boeing i Airbus mają nowych rywali
Reszta to niewielkie kontakty mniejszych producentów. W tym roku z liczących się producentów jest Embraer, który jednak zmienił się w Boeing Brazil i właśnie podpisał umowę z amerykańskimi liniami United Airlines na dostawę 20 maszyn EMB 195 oraz kolejnych 19 w opcji. Łączna wartość: 1,9 mld dol.
Jeszcze w ostatnią niedzielę Christian Scherer, wiceprezes Airbusa odpowiadający za sprzedaż, usiłował się przekomarzać z dziennikarzami, że przyszłość nowej flagowej maszyny A321XLR wcale nie jest taka pewna. – Może tak, może nie – mówił.
W poniedziałek taki samolot oczywiście wzbił się w powietrze, a chwilę potem Scherer podpisywał umowę z Air Lease Corp., jedną z największych firm leasingowych na świecie na dostawę 27 takich maszyn w ramach kontraktu na 100 samolotów różnego typu o wartości katalogowej 11 mld dolarów. A321XLR to wyjątkowy produkt. Na pokład może wsiąść 221 osób, doładować 100 ton cargo i przelecieć 9 tys. km. Nowym Airbusom przyglądają się Amerykanie z Jet Blue i Norwegian, który do tej pory był wierny Boeingowi.