Ryanair uprzedził, że będzie musiał zwolnić co piątego pilota i pracownika pokładowego, jeśli nie zgodzą się na obniżenie zarobków nawet o 20 proc., bo koronawirus mocno zaszkodził jego działalności. W połowie tygodnia przewoźnik zawarł umowę płacową z pilotami w Hiszpanii, zostały mu do zawarcia umowy z pilotami w Belgii i personelem pokładowym we Włoszech i w Niemczech.
- Nie ustaliliśmy jeszcze ostatecznej liczby, początkowo mówiliśmy, że będzie to 3 tys. ludzi, ale byliśmy w stanie znacznie ją zmniejszyć. Generalnie, piloci i pracownicy pokładowi przyznają, że jesteśmy w trudnej sytuacji i zachowali się pragmatycznie — powiedział Reuterowi przez telefon dyrektor operacyjny Neal McMahon.
Włoski związek pracowników pokładowych poddał umowę pod głosowanie, w Niemczech trwały nadal rozmowy, a w Belgii linia przystąpiła do realizacji zwolnień grupowych — poinformował szef działu kadr, Darrell Hughes. W Hiszpanii personel pokładowy nie przyłączył się do umowy pilotów, ale system negocjowania układów zbiorowych pozwala wdrażać zmiany, Hughes jest pewien, że linii to się uda.
Obaj rozmówcy podkreślili, że udało się zachować liczbę pilotów bez zwolnień dzięki dobrowolnej pracy na niepełnym etacie, dobrowolnym urlopom bezpłatnym i zmianom w systemie pracy. McMahon i Hughes stwierdzili, że liczba redukowanych będzie zależeć od wielkości rezerwacji w sezonie zimowym i od tego, jak bardzo pandemia wpłynie na transport w przyszłym roku. Ryanair zmniejszył o dalsze 20 proc. swe moce przewozowe we wrześniu i październiku po przywróceniu przez władze części ograniczeń w podróżach, co wpłynęło na spadek rezerwacji.
Brytyjski konkurent easyJet potwierdził likwidację 670 miejsc pracy z planowanych łącznie 4500, która również zmaleje dzięki porozumieniom o pracy w niepełnym wymiarze godzin, przenoszeniu z bazy do bazy i bezpłatnych urlopach.