Najwięcej B737 MAX 9, bo 171, mają w swojej flocie linie amerykańskie — United Airlines oraz Alaska Airlines — i to w maszynie tego drugiego przewoźnika doszło w ostatni piątek do awarii, która mogła zmienić się w katastrofę lotniczą. Po odwołaniu ponad 700 rejsów od soboty 6 stycznia do poniedziałku 8 stycznia, w ostatni wtorek obie linie nie były w stanie wykonać łącznie ponad 300 kolejnych połączeń.
Czytaj więcej
Awaria na pokładzie samolotu B737 MAX-9, która zdarzyła się w piątkowy wieczór, to kolejny przypadek kłopotów z kontrolą jakości i bezpieczeństwem samolotów Boeinga. Firma ma z tym problem od 5 lat.
Dziewięć B737 MAX-9 mają Turkish Airlines i wszystkie pozostają na ziemi. Ten przewoźnik ma jednak flotę liczącą ponad 400 maszyn, więc wyłączenie 9 z nich nie wpływa poważnie na operacje firmy. Turkish Airlines MAX-9 latał do Bordeaux, Lyonu, na Maltę, do Astany, Bazylei, Teheranu oraz Isfahanu.
Na ziemi stoją także MAX-9 należące do Aeromexico oraz panamskiej linii COPA. Jak wynika z danych platformy śledzącej loty FlightAware, obie linie odwołały wspólnie ponad tysiąc połączeń.
Nie wiadomo, ile potrwa przerwa
Wszyscy przewoźnicy czekają teraz na dokładne instrukcje od Boeinga, które wskażą, jak i co trzeba skontrolować w tych samolotach. Podobna sytuacja jest w indonezyjskich liniach Lion Air, które mają za sobą traumę katastrofy w październiku 2018 roku, kiedy z powodu błędu konstrukcyjnego doszło do katastrofy Boeinga 737 MAX-8, w której zginęło 189 osób. Lion Air ma w swojej flocie 3 maszyny tego typu. – Zdecydowaliśmy się na ich uziemienie od 6 stycznia do odwołania – powiedziała Kristi Endah Murni, dyrektor generalna indonezyjskiego regulatora lotów w rozmowie z angielskojęzycznym dziennikiem „Jakarta Times”.