Linie europejskie też się buntują, bo zamknięcie możliwości przelotu nad Rosją w rejsach do Chin, Japonii i Korei Południowej, znacznie wydłuża przeloty. Chińczycy lecą krócej i taniej. Rożnica w cenach biletów między LOT-em i Air China, na trasie Warszawa-Pekin na podróż w lipcu 2023 wynosi ok. 1600 zł. Podobnie jest w przypadku cen biletów innych europejskich przewoźników, a w niektórych przypadkach te różnice są znacznie większe.
Henrik Hololei, dyrektor generalny w Komisji Europejskiej odpowiadający za transport przekonuje, że linie chińskie operują zgodnie z prawem lecąc do Europy najkrótszą możliwą trasą. — Nie ma jakichkolwiek przepisów, które by im tego zabraniały — mówił podczas konferencji Airline Economics Growth Frontiers w Dublinie. Zapewniał wtedy, że unijnym priorytetem jest jak najszybsze przywrócenie połączeń, a nie ich ograniczanie.
Ale Air France otwarcie już domagają się ograniczeń dla chińskich przewoźników i obciążenia ich dodatkowymi podatkami. Dzieje się to w sytuacji, kiedy francuscy hotelarze i producenci dóbr luksusowych niecierpliwie czekają na powrót dużych chińskich grup turystycznych. — Oczywiście jesteśmy całym sercem za wznowieniem połączeń między Chinami i Francją, ale musi się to odbywać na równych zasadach dla obu stron. W tej chwili konkurencja jest wypaczona — mówił rzecznik Air France.
Na razie jednak wiadomo jedynie, że rząd francuski zamierza odnieść się do tego tematu w bliżej nieokreślonym czasie.
Air France chce zwiększyć od lipca liczbę lotów między Paryżem a chińskimi portami z obecnych 6 do 14 tygodniowo. Na ten temat toczą się teraz negocjacje między Paryżem i Pekinem, bo Chińczycy muszą się na to zgodzić. Ale nawet jeśli Air France dostanie zielone światło, to i tak jego loty będą trwały o 2-3 godziny dłużej niż przeloty Air China i Shanghai Airlines. W tej sytuacji jest ogromne ryzyko, że przy rosnącym popycie na takie podróże pasażerowie wybiorą mniejszy komfort w zamian za krótszy czas lotu i niższą cenę, która w niektórych dniach sięga nawet 1000 euro.
Przed pandemią Paryż był miastem najlepiej skomunikowanym z Chinami. Tygodniowo Air France i przewoźnicy chińscy wykonywali 90 lotów latając do 13 miast. A chińscy turyści mieli na swoich kontach 32-proc. zwrotów VAT i akcyzy.