Sukces lotniska w Radomiu zależy od tanich linii. Nie wszystkie chcą tam latać

We czwartek 27 kwietnia oficjalnie ruszy lotnisko w Radomiu. Na razie będą stamtąd operować LOT i linie czarterowe. To nie jest gwarancja, że już w tym roku uda się osiągnąć zakładany cel - 250 tysięcy pasażerów do końca grudnia 2023 r.

Publikacja: 26.04.2023 09:37

Sukces lotniska w Radomiu zależy od tanich linii. Nie wszystkie chcą tam latać

Foto: Filip Frydrykiewicz

Docelowo radomski port będzie miał moce do obsłużenia nawet 3 mln pasażerów. Prognozowany poziom odpraw na 2024 rok to już 450 tysięcy. Czy to jest wykonalne? Tak. Pod warunkiem, że pojawią się tam linie niskokosztowe, czyli przewoźnik z największym udziałem w polskim rynku - Ryanair i największa linia w regionie, trzecia po Ryanairze i LOT w Polsce - węgierski Wizz Air.

- U nas w ogóle nie ma takiego tematu. Nawet nie będzie stamtąd latał czarterami Ryanair Sun, bo kierunki, jakie mieliśmy obsługiwać, wypadły z oferty touroperatorów - mówi Michał Kaczmarzyk, prezes wakacyjnej linii z grupy Ryanaira.

Czytaj więcej

LOT rezygnuje z latania z Radomia do Kopenhagi, ogłasza za to rejsy do Warny

Ale przecież Michael O’Leary mówił, że jeśli PPL odblokuje inwestycje w Modlinie to Ryanair może tam otworzyć 1-2 kierunki? - Chodzi o te 15 mln złotych, jakie pożyczą Modlinowi PPL i Mazowiecki Urząd Marszałkowski? To są przecież pieniądze na inwestycje odtworzeniowe, bez których lotnisko w Modlinie nie mogłoby w ogóle funkcjonować. Nam chodzi o zainwestowanie w terminal i płytę postojową, bo to ogranicza nasz rozwój. Proponowaliśmy, że wyłożymy na to pieniądze, które potem odbierzemy sobie z opłat lotniskowych, ale odpowiedź PPL brzmiała: nie - dodaje Michał Kaczmarek.

Ryanair w tej chwili negocjuje w Modlinie warunki swojego operowania z tego portu. Jak na razie, płaci po 5 złotych za każdego pasażera. Umowa na tak korzystnych dla Irlandczyków warunkach kończy się we wrześniu. Teoretycznie, od tego momentu powinni płacić po 60 złotych od pasażera. Chyba że otworzą nowy kierunek, wówczas mogą liczyć na zniżkę o 60 proc. w pierwszym roku operowania do nowego portu i w kolejnych dwóch malejąco - 40 i 20 proc.

Prezes Wizz Aira, Jozsef Varadi, nie jest już tak stanowczy, kiedy mówi o operowaniu z najnowszego polskiego lotniska, chociaż do niedawna jeszcze przekonywał, że jego linia nie zamierza pojawiać się ani w Modlinie, ani w Radomiu. - Nasi pasażerowie chcą latać z Warszawy, z Lotniska Chopina - mówił. Teraz jego stanowisko trochę złagodniało. - Negocjujemy w tej chwili z PPL. To wszystko, co mam na ten temat do powiedzenia - powiedział Varadi „Rzeczpospolitej”, pytany o możliwość operowania z Radomia.

- Port lotniczy w Radomiu nie był potrzebny, a na pewno nie w takiej skali. Ale skoro już jest zbudowany, to priorytetem powinno być wykorzystanie go z korzyścią dla społeczeństwa i gospodarki regionu i kraju. Samo lotnisko pewnie pozostanie trwale nierentowne, ale to w gruncie rzeczy nieistotne. Port może przyciągać ruch z południa Mazowsza, świętokrzyskiego, części Lubelszczyzny. Tak samo jak Modlin jest lotniskiem nie tylko dla Warszawy, ale i dla dużej części Polski Północno-Wschodniej - mówi Dominik Sipiński, ekspert rynku lotniczego z ch-aviation.

Jego zdaniem Radom pozostanie portem regionalnym, a nie obsługującym (w istotnym stopniu) samą Warszawę, i tak też powinna być projektowana polityka handlowa tego portu – to oznacza dominację low-costów i tras wakacyjnych.

W podobnym tonie wypowiada się Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, który obawia się o przyszłość lotniska w sytuacji, kiedy spadła oferta biur turystycznych, które mają operować z tego portu. – Rozumiem, że biura podróży testują radomskie lotnisko, ale początkowo oferta była znacznie większa. Dla mnie jest to także prognostyk dla budujących Centralny Port Komunikacyjny. Jeśli w przypadku Radomia mamy mocno spóźnioną inwestycję i dwa razy droższą, a słyszymy, że o wiele większy port wystartuje w 2027 r. i pierwsze samoloty przyjmie w 2028 r., a kwota przeznaczona na CPK nie wzrośnie, to Radom jest przykładem, że przy takim planowaniu wszystkie założenia są nieaktualne – uważa Adrian Furgalski. Wskazuje, że to, co w tej chwili jest w ofercie, gdyby wszystkie samoloty zapełnione były do ostatniego miejsca, daje łącznie 117 tysięcy miejsc. Czyli prognoza 250 tys. pasażerów jest nierealna. – Sądzę również, że LOT po wyborach wycofa się z tych operacji. Tymczasem radomska siatka właśnie na LOT się opiera — dodaje.

Jak wskazują eksperci, w radomskiej siatce jest w tej chwili 9 kierunków  oprócz Paryża i Rzymu także wakacyjne (Tirana, Preweza i Warna) – które będzie obsługiwał LOT. Czartery polecą z kolei do Monastyru, Dżerby, Antalii i Burgas. Brakuje natomiast kierunków najbardziej obłożonych z lotnisk niskokosztowych  takich jak Londyn, Dublin, czy nawet Oslo. Tylko, że do tego potrzebna jest również linia niskokosztowa.

Docelowo radomski port będzie miał moce do obsłużenia nawet 3 mln pasażerów. Prognozowany poziom odpraw na 2024 rok to już 450 tysięcy. Czy to jest wykonalne? Tak. Pod warunkiem, że pojawią się tam linie niskokosztowe, czyli przewoźnik z największym udziałem w polskim rynku - Ryanair i największa linia w regionie, trzecia po Ryanairze i LOT w Polsce - węgierski Wizz Air.

- U nas w ogóle nie ma takiego tematu. Nawet nie będzie stamtąd latał czarterami Ryanair Sun, bo kierunki, jakie mieliśmy obsługiwać, wypadły z oferty touroperatorów - mówi Michał Kaczmarzyk, prezes wakacyjnej linii z grupy Ryanaira.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Bruksela przywołuje do porządku 20 linii lotniczych. Chodzi o „greenwashing”
Transport
Niemiecki superpociąg lepszy od francuskiego TGV
Transport
Kubańska linia lotnicza bez paliwa. Zmuszona do zawieszenia działalności
Transport
Lotniczy dress code. Jak się ubrać na podróż samolotem
Transport
Gorszy kwartał Lufthansy (strajki) i Air France-KLM
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej