Dotychczas wszyscy przylatujący dodatkowo jeszcze musieli poddać się kwarantannie w hotelu wyznaczonym przez władze, a pobyt opłacali sami. Rejsów z zagranicy do Chin było bardzo mało, więc ceny biletów poszybowały.
Czytaj więcej
Linie lotnicze i lotniska z wielkim rozczarowaniem przyjęły informację z Brukseli, że Komisja Eur...
Eksperci z branży lotniczej nie przewidują jednak boomu w chińskiej turystyce. Ruch jest na razie w drugą stronę. Zwłaszcza, że za dwa tygodnie wypada Chiński Nowy Rok, tym razem spod znaku dobrotliwego królika. Władze liczą, że podczas tegorocznych świat w podróż wybierze się nawet 2,1 miliarda ludzi, większość z nich poleci samolotem na wewnętrznych trasach. Natomiast jeśli chodzi o zagraniczne podróże Chińczyków, którzy w 2019 roku zostawili tam ponad 280 mld dolarów, to wzrost będzie bardzo powolny. Powrót do wyników z 2019 może potrwać nawet lata. Tym bardziej, że świat, obawiając się nowych mutacji koronawirusa, obawia się ich przyjazdów, a kolejne kraje wprowadzają testy na granicach.
Lotnisko międzynarodowe w Pekinie
- Ale Chińczycy chcą podróżować, widać już odbicie w rezerwacjach. Jak na razie jednak nie dotyczy to podróży zagranicznych - mówi Chen Xin, szef analityków transportowych w UBS Securities cytowany przez Bloomberga. Jeśli jednak robią rezerwacje, to na pierwszym miejscu są kierunki regionalne - Singapur, dalej Korea Południowa, Hongkong, Japonia, Wietnam, Kambodża oraz Tajlandia - bo te bilety są najtańsze. Kolejne kierunki, to Wielka Brytania, USA i Australia. Ożywienie w podróżach turystyczny może być zauważalne najwcześniej w kwietniu. A kierunkiem, który zaczyna się pojawiać w pierwszych rezerwacjach są Malediwy - informuje CNN.