Następca odwołanego prezesa będzie miał wyjątkowo trudne zadanie. Idzie rok wyborczy. Jeśli nadchodzących wyborów nie wygra partia rządząca obecnie, to nowy prezes będzie miał bardzo krótką kadencję. Budżet jest w bardzo trudnej sytuacji. Trwa wojna w Ukrainie, a strategia budowania portu przesiadkowego w Warszawie jest praktycznie niemożliwa do realizacji. Ktokolwiek podejmie się tej misji, będzie bardzo odważnym człowiekiem.
Z jednej strony polski przewoźnik bardzo potrzebuje pieniędzy i z prawnego punktu widzenia ma do tego prawo, bo może sięgnąć po drugą transzę z pakietu zatwierdzonego przez Komisję Europejską. Na ile one wystarczyłyby na mocne odbicie w 2023 roku? Zwłaszcza w sytuacji, kiedy wojna w Ukrainie trwa, a szanse, że polska linia byłaby w stanie zwrócić pieniądze podatników, czy 1,8 mld pobranej już pomocy publicznej, są nikłe. Nowy prezes będzie musiał z tym długiem się uporać.
Z drugiej strony po wynikach finansowych LOT-u widać, że strategia Rafała Milczarskiego się sprawdziła. W 2016 roku, czyli wówczas, gdy przejął zarządzanie spółką, zysk z działalności operacyjnej wyniósł 189 mln złotych i potem w kolejnych latach odpowiednio 354,4 mln, 209 mln i 68,4 mln. Dopiero pandemia przyniosła straty – 1,041 mld w 2020 i 1,11 mld w 2021.
– Rafał Milczarski przejmował LOT w 2016 roku – z uregulowaną z UE przed terminem restrukturyzacją po otrzymaniu pomocy publicznej, nowoczesną strategią ekspansji wypracowaną z amerykańskim Sabre, wynegocjowanymi zakupami samolotów od Boeinga, zawieszonym na rok sporem zbiorowym ze związkami zawodowymi oraz listą szczegółowych wyzwań do realizacji: digitalizacji i unowocześnienia LOT w czasie nadchodzącego okresu prosperity – tak żeby wykorzystać szanse i umieścić nowoczesny kulturowo i technologicznie LOT w gronie profesjonalnych linii lotniczych oraz zabezpieczyć przed potencjalnymi kryzysami – wskazuje Marcin Celejewski, były prezes LOT-u i były wiceprezes Qatar Airways.
Jego zdaniem LOT potrzebuje innowacyjnej strategii po utracie klastra rynków wschodnich, w tym Ukrainy i Rosji – to w znacznej mierze ogranicza potencjał rejsów atlantyckich oraz rynków dalekowschodnich – głównie północnych, które odcinają dopływ pieniędzy z bogatej Europy Zachodniej. – Potrzebne są nowe kompetencje i doświadczenie międzynarodowe, tak żeby LOT przestał być narodowym srebrem, a stał się technologicznym liderem oraz empatycznym kulturowo europejskim podmiotem dostosowanym do zmieniającego się rynku przewozów i rynku pracy, opartym o multilotniska elastycznym podmiotem – podkreśla Marcin Celejewski.